(Teraz powinien być nowy rozdział ,,I love you hyung" ale nia mam weny ale za to naszła mnie wena na ten rozdział. Przepraszam tych którzy czekają na kolejny rodział ,,I love you hyung" )
*Główna bohaterka*
Nagle ze snu wyrwał mnie budzik w telefonie. Otworzyłam oczy przeklinając w myślach na urządzenie. Podniosłam się na łokciach i szukałam wzrokiem źródła hałasu. Westchnęłam i sięgnęłam po nie ręką. Wyłączyłam alarm spoglądając na godzinę - 9:00. Powodem, dla którego musiałam wstać dzisiaj tak wcześnie jest ten Pan śpiący w salonie. Wyczołgałam się z łóżka i podreptałam do szafy w celu wyboru ubrań. Dzisiaj postawiłam na luźny,włochaty,szary sweterek w jasnoróżowe kocie łapki oraz jasne, jeansowe rurki. Ruszyłam do toalety aby spełnić dzienną rutynę. Przednie kosmyki włosów zawiązałam delikatnie z tyłu gumką. Zeszłam po cichu na dół i sprawdziłam czy Jimin się obudził. Jeszcze spał... albo udawał. Wróciałam do korytarza i założyłam buty. Chwyciłam mój zawsze gotowy plecaczek i wyszłam do sklepu po coś na śniadanie i oczywiście trzeba jeszcze wstąpić do apteki po jakieś tabletki na kaca.
*Jimin*
Obudziłem się gdy promienie słoneczne zaczęły świecić mi po twarzy. Otworzyłem oczy, coś było nie tak. To nie jest mój pokój. Chciałem podnieść się ale ból głowy utrudnił mi to i szybko wróciłem do pozycji leżącej. Chwyciłem telefon i sprawdziłem godzinę - 10:47. Nagle usłyszałem trzask drzwi, brzęk kluczy i inne szelesty. Zza rogu wyłoniła się _____.
- O, obudziłeś się. - powiedziała i znów znikła. Po chwili pojawiła się w kuchni.
- Gdzie ja jestem? - dziewczyna spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- No przecież wczoraj... Ach, po prostu zrobiłeś sobie mały melanż i nie miałeś gdzie iść. Chciałam zadzwonić do twoich przyjaciół ale mi nie pozwoliłeś, więc nie mogłam zostawić cię na dworze i zabrałam cię do siebie. - mówiła i wyciągała coś z plecaka.
- Ranyyy... - westchnąłem karcąc się w myślach za swoją głupotę. Podniosłem się na łokcie od razu tego żałując. Dziewczyna znów na mnie spojrzała i szybko wyciągnęła szklankę, nalała do niej wody i wrzuciła jakąś tabletkę. Weszła do salonu i podała mi napój oraz słomkę.
- Masz, powinno pomóc. - i powróciła do poprzedniego pomieszczenia robiąc coś. A ja głupi gdy miałem kaca męczyłem się z podnoszeniem głowy aby się napić. Sprytne, sprytne, punkt dla ciebie Europejko. Po kilku minutach przypomniałem sobie wczorajsze zajście. Szlak by to, wygadałem się jej ze wszystkiego. Musiałem akurat wczoraj pić? _____ znów przyszła do mnie i ustawiła tackę z jedzeniem na stoliku przede mną, sama siadając na fotelu obok. - Zrobiłam śniadanie. Nie krępuj się. - sięgnęła po jeden z dwóch talerzy i zaczęła jeść. Tym razem moja próba wstania z łóżka zakończyła się sukcesem. Gdy odkryłem kołdrę zauważyłem że byłem w samej koszulce i bokserkach. Ona natychmiast odwróciła wzrok.
- Rozebrałaś mnie?! - spojrzałem na nią z zapytaniem.
- Nie! To nie ja! Ja tylko ściągnęłam ci kurtkę i buty. Sam musiałeś to zrobić. - mówiła zakłopotana.
- Zboczenica. - szepnąłem i chwyciłem talerz z równo ułożonymi naleśnikami z bitą śmietaną
- Sam jesteś! - krzyknęła i wyszła z pomieszczenia.
*Główna bohaterka*
Nie dość że mu pomogłam to jeszcze mnie oczernia. Pfff... Wróciłam do swojego pokoju. Nagle mój telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu zawidniał napis ,,Yoongi".
- Tak, słucham?
- Cześć _____.
- Hej Yoongi. - powiedziałam z uśmiechem.- Wiesz, zapomniałem że nie uzgodniliśmy dzisiejszej godziny, więc tak sobie myślałem że może o 13?
- Hmm... a może o 14? Nie wyrobie się na 13. - nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły a w nich stanął Park NADAL w BIELIŹNIE. - Dlaczego ciągle jesteś w bokserkach?! Ubierz coś na siebie!!! - krzyknęłam w stronę chłopaka rzucając w niego poduszką.
- Właśnie po to tu przyszedłem. Nie widziałaś gdzieś moich spodni? - dalej stał bezwstydnie w progu opierając się jedną ręką o framugę drzwi a drugą miał zaciśniętą na klamce. W jednej sekundzie zrobiłam się cała czerwona. Przecież naszej rozmowie nadal przysłuchiwał się Min. Ta konwersacja pewnie zabrzmiała dwuznacznie.
- _____? Dlaczego Park jest w bieliźnie?! - zdziwił się.
- Yyyy... to nie tak jak myślisz Yoongi! To kompletnie nie tak. Wybacz ale teraz muszę kończyć. Wytłumaczę ci to jak się spotkamy. Będę tak jak mówiłam, o 14. Na razie! - nie czekałam na jego odpowiedź i się rozłączyłam.
- Dlaczego spotkasz się z Yoongim? - spytał Jimin z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie twoja sprawa Park! - strąciłam jego rękę z framugi i wyminęłam go. Szybko zeszłam po schodach. Potknęłam się na ostatnich czterech stopniach ale udało mi się uniknąć wypadku. Za to uderzyłam się w piszczel. - Szlak by cię Jimin!!! - krzyknęłam w złości na cały dom i masując obolałe miejsce ruszyłam do salonu w celu poszukiwania zagubionych spodni. Zaglądałam pod meble oraz za nie ale nigdzie ich nie było. Dla łatwiejszego szukania postanowiłam przywrócić kanapę do poprzedniego stanu. Chwyciłam kołdrę i zciągnęłam ją z mebla. Myślałam że mnie coś trafi. Spodnie znajdowały się pod pościelą. - Jimin!!!
- Aish... wciąż mi się nie podoba że zwracasz się do mnie bez szacunku. - nagle pojawił się w salonie.
- Nie zasługujesz na szacunek z mojej strony. Oto twoja zguba. - powiedziałam i rzuciłam w niego ubraniem.
- O, dzienki! - wyszczerzył się niczym Taehyung. Wciągnął spodnie na siebie i gwałtownie przybliżył się do mnie tak że omało co bym nie upadła na kanapę znajdującą się za mną. - Ale powinnaś zwracać się z szacunkiem. - spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie zapominaj że dzięki mnie nie obudziłeś się w rowie. - podziałało. Park westchnął i odsunął się odemnie. Po całym domu rozniusł się dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Przede mną stał wysoki facet w garniturze.
- Przyszedłem po Park Jimina.
- Ym.. Tak jest tu, proszę wejść. - powiedziałam z lekka przestraszona. Wkazałam mu drogę do salonu, gdzie znajdował się Jimin. Gdy zobaczył nieznajomego mi faceta, od razu jego mina diametralnie się zmieniła.
- Ehh.. to na mnie już pora. - ruszył do korytarza.
- Szybciej. - zarządził mężczyzna.
- Dobra zluzuj poślady. - powiedział zakładając buty. Ściągnął kurtkę z wieszaka i przewiesił ją przez ramię. - To na razie! - krzyknął wesoło i wyszli.
*Jimin*
Gdy zobaczyłem Songa, który wchodził do salonu, od razu wiedziałem że mam przejebane.
Dotarliśmy do domu. Song natychmiast zaciągnął mnie do gabinetu ojca. Gdy tylko wszedłem do środka otrzymałem soczystego liścia w twarz.
- Ty gówniarzu! - krzyknął opiekun - Jak śmiesz nie wracać do domu! Gdzieś ty był?
- Niech cie o to głowa nie boli. - kolejne uderzenie. Upadłem na kolana.
- Nie zapominaj że masz prace do zrobienia, niewdzięczniku! - patrzył na mnie z góry.
- Ale ja nie chcę tego robić! - uniosłem się. Dzisiaj miałem już wszystko w dupie. Postanowiłem mu wygarnąć. Trudno, zabije mnie to zabije. Przynajmniej będę wolny.
- Coś ty powiedział?
- Nie zrobię tego. - powiedziałem stanowczo, chociaż w środku cholernie się bałem.
- Mam ci przypomnieć jak było w sierocińcu? - robił kolejny zamach ale nagle drzwi od pomieszczenia się otworzyły a w nich stanęła moja matka.
- Przestań! - krzyknęła. Ten odszedł odemnie i ruszył w stronę kobiety.
- Kochanie, proszę, nie wtrącaj się. - chciał dotknąć jej policzka jednak ona odtrąciła jego rękę.
- Kochasz mnie? - zapytała.
- Oczywiście skarbie. - to było śmieszne bo przy niej zachowywał się jak by nic nikomu nie zrobił, jak dobry przykładny ojciec, który kocha swojego adoptowanego syna.
- Zrobiłbyś dla mnie wszystko?
- Tak.
- W takim razie, przestań używać przemocy wobec Jimina. - jej mina nawet na moment nie drgnęła. Była stanowcza i pewna siebie.
- Co? Kochanie, jaka przemoc? - znów chciał jej dotknąć, znów go odtrąciła.
- Nie rób ze mnie idiotki! Myślisz że nie słychać jak Jimin zwija się z bólu, że nie widać siniaków po tym jak od ciebie wychodzi a wcześniej ich nie miał?
- Jimin potrzebuje dyscypliny.
- Tknij go jeszcze raz a nie masz życia. Pamiętaj że mam większą władze w społeczeństwie od ciebie. - kobieta podeszła do mnie i pomogła mi stanąć na równe nogi. Jej słowa wystarczyły aby mężczyzna osłupiał. Opiekunka wyprowadziła mnie z gabinetu i pokierowała do mojego pokoju. Otworzyła drzwi i wprowadziła mnie do środka usadawiając na łóżku.
- Jak to, masz większą władzę? O co chodzi? - spytałem opadając bezwładnie na miękką pościel.
- Chcesz znać prawdę, tak? - westchnęła.
- No raczej. - odpowiedziałem z poirytowaniem.
- Park nie pochodził z bogatej rodziny. To dzięki mnie stał się kimś w życiu. Wpadł na pomysł abyśmy prowadzili hotel a ja go opłaciłam i tak powstał nasz biznes. Ja nie mogłam zajść w ciążę, ponieważ jestem bezpłodna, więc postanowiliśmy adoptować ciebie gdy miałeś 5 lat. Ale z czasem mój wybranek zaczął się zmieniać. Jakaś żądza w niego stąpiła. Gdy miałeś 14 lat coraz częściej wołał cię do swojego gabinetu a ty zacząłeś mieć pierwsze ślady na ciele. Nie zwracałam na to uwagi bo byłam zbyt zaślepiona no i jak dobrze wiesz rzadko jestem w domu. Przemyślałam pewne sprawy, skonsultowałam się z rodzicami i... przejrzałam na oczy. - zacząłem się głośno śmiać.
- Wyjdź... - powiedziałem z dłonią na oczach dalej leżąc. Kobieta wstała i ruszył do drzwi.
- Przepraszam. - powiedziała i opuściła pokój.
*Yoongi*
Przez ten tydzień poczułem się lepiej. Mogłem już wstać z łóżka i normalnie chodzić. Myślę że już po niedzieli pójdę do szkoły. Usłyszałem dźwięk domofonu. Służąca wpuściła kogoś do środka i podeszła do mnie.
- Panie Yoongi, dziewczyna o imieniu _____ przyszła do Pana. - ukłoniła się i odeszła. Po pomieszczeniu rozeszło się pukanie do drzwi. Już pracowanik podchodził do drzwi aby je otworzyć, gdy nagle krzyknąłem.
- Ja otworze! - szybkim krokiem podszedłem do wejścia. W progu stanęła uśmiechnięta dziewczyna. Przywitaliśmy się i gestem dłoni zaprosiłem ją do środka.
- I jak się już czujesz? - zapytała podczas naszej wędrówki do mojego pokoju.
- Już dobrze. - uśmiechnąłem się do niej prezentując swoje zęby. Otworzyłem przed nią drzwi i wpuściłem do mojego pokoju. Usiedliśmy na fotelach. - Too... o co chodziło z Jiminem?
- Eh.. długo by opowiadać. Szłam do domu i zauważyłam go pijanego w parku. Chciałam zadzwonić do kogoś z was ale powiedział że to tylko pogorszy sprawę, więc co mogłam zrobić no wzięłam go do siebie. Rano gdy przyniosłam mu śniadanie on wstał z łóżka i okazało się że był w samych bokserkach i koszulce ale przysięgam ja go nie rozebrałam on sam musiał to zrobić! Tylko błagam nie mów mu że ci powiedziałam bo przecież nie bez powodu nie kazał mi do was dzwonić.
- Dobrze, obiecuje. Mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Dlaczego mu robiłaś śniadanie! - zaśmiałem się a ona wraz ze mną.
- Ok, przy najbliżeszej okazji też zrobię ci śniadanie.
- Trzymam cię za słowo.
- Wiesz... w tych okularach i golfie wyglądasz staro. - zaśmiała się.
- Ha? Jak śmiesz śmiać się ze mnie! - oburzyłem się teatralnie.
- Taka prawda! - dalej się śmiała. Wstała z fotela i podeszła do mnie kierując dłonie na moje okulary. Chciała je ściągnąć ale zrobiłem unik. Już miałem ją wyminąć gdy nagle złapała mnie za rękaw a ja straciłem równowagę i upadłem na podłoge tak że dziewczyna zwisała nade mną. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się. Zwróciliśmy równocześnie wzrok w ich stronę a w progu stali Taehyung, Jungkook, Namjoon, Jin oraz Hoseok. Mina Tae i Kooka mówiła sama za siebie.
- A więc to tak pogrywa nasz pan poszkodowany. - zaśmiał się Nam i Jin. _____ szybko odskoczyła ode mnie tłumacząc się. Grupka weszła do środka i usadowiła się w różnych miejscach.
- Co was do mnie sprowadza? - zapytałem.
- Z Jiminem nie jest dobrze. - powiedział Hoseok.
- Co? - zmarszczyłem brwi.
- Znów ma siniaki na ciele.
- Jak to, przecież jak rano wychodził był cały i zdrowy. - powiedziała a oni spojrzeli na nią zdezorientowani.
- Szlak, mam za długi język. - powiedziała do siebie.
- Jak to ,,jak rano wychodził"? - zapytał Kook.
- Ehh.. obiecacie że mu nie powiecie że wam powiedziałam? - pokiwali zgodnie głowami. - Wczoraj wieczorem zauważyłam Parka pijanego. Powiedziałam żeby poszedł do domu a on mówi że go nie przyjmą w takim stanie do domu, więc powiedziałam że zadzwonie do was a on że nie, że tylko pogorszę sytuację, więc wzięłam go do siebie. Dzisiaj rano przyszedł po niego jakiś facet w garniturze ale Jimin wyszedł odemnie cały i zdrowy.
- Wiedziałem że tak będzie! Mówiłem ci nie wtrącaj się bo pogorszysz sprawę! Przez ciebie teraz cierpi! - wybuchł Jung. Jungkook odruchowo chwycił go za nadgarsek przywracając do porządku i aby nie zrobił nic głupiego. Powoli w oczach dziewczyny zbierały się łzy. Chwyciłem ją od tyłu za ramiona.
- To nie twoja wina. Nie wiedziałaś że przez to będą problemy. To nie twoja wina...
- Będzie lepiej jak pójdziesz, chcę porozmawiać z nimi na osobności. - powiedział zimno Hoseok. _____ przez chwilę stała w miejscu przetwarzając sytuację. Z nieobecnym wzrokiem chwyciła swoją torebkę i pokierowała się do wyjścia. Gdy wyszła chciałem za nią pójść ale Jungkook mnie wyprzedził a z resztą nie tylko mnie ale i Taehyunga.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz