piątek, 18 marca 2016

Zaufasz mi? /2 - Cześć Jungkookie, jestem Jimin


Jak co dzień obudził mnie budzik w telefonie. Sięgnąłem po niego ręką i wyłączyłem znienawidzony alarm. Podniosłem się do siadu i przeczesałem dłonią swoje rude włosy. Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej bieliznę, luźną czarną koszulkę i czarne spodnie. Ruszyłem do łazienki. Rzuciłem ciuchy na pralkę i zająłem się twarzą. Jak zwykle przemyłem ją i nałożyłem trochę kremu. Ogarnąłem fryzurę i założyłem ciuchy.  Zszedłem na dół gdzie czekała już na mnie mama z śniadaniem. Usiadłem przy blacie kuchennym.
- Dzień dobry mamo. - uśmiechnąłem się ciepło do rodzicielki, która kończyła nakładanie jedzenia na talerze.
- Ach, dzień dobry Jiminie. - podeszła do mnie i ucałowała w czoło.
- Mamoo... jestem już za duży na to. - wydąłem dolną wargę. 
- Nie marudź tylko jedz. - postawiła przede mną talerz, sama siadając na przeciwko mnie. Od razu zabrałem się za degustację.
- To na którą dzisiaj masz do pracy? - zapytałem z pełną buzią jak chomik.
- Na 9:00 ale i tak mogę cię podwieźć do szkoły. Nic się nie stanie jak przyjadę wcześniej i tak muszę papiery poukładać. - powiedziała po czym sama zabrała się za jedzenie. Rozmowa dalej się toczyła a śniadanie znikało z talerza.
- Dziękuję za posiłek. - wstałem i odłożyłem talerz do zmywarki. Wróciłem na piętro do swojego pokoju i wyciągnąłem z szafy czarną bluze wciąganą przez głowę z białym napisem PUMA. Założyłem ją jednocześnie ruszając jeszcze raz do łazienki. Umyłem zęby i spryskałem się ulubionymi perfumami. Chwyciłem plecak leżący przy komodzie i zbiegłem na dół. Mama już ubierała buty. Dołączyłem do niej. Zarzuciłem plecak na plecy i wyszłem za rodzicielką. Zamknęła drzwi na klucz po czym poszliśmy do garażu. Wsiedliśmy w samochód i odjechaliśmy. 
~~*~~
Po szkole jak zawsze udałem się do szpitala mojej mamy bo trochę do domu miałem. Dzisiaj było lekkie zamieszanie z tego co zaobserwowałem. Nagle zauważyłem spieszącą się gdzieś mamę.
- Mamo już jestem! - krzyknąłem nie zagłośno ale tak żeby mnie usłyszała no bo w końcu to szpital... psychiatryczny ale wciąż szpital. Gdy tylko mnie usłyszała odróciła się w moją stronę i podeszła do mnie.
- To dobrze Jiminie a teraz idź do mojego gabinetu. Z Taehyungiem i Yoongim teraz nie pogadasz bo przenieśli do nas nowego pacjenta i sprawdzają w jakim jest stanie. - powiedziała szybko.
- To dla tego takie zamieszanie. - powiedziałem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Tak, no i na dodatek ledwo co do nas trafił a już była próba samobójcza. Dobra musze biec do nich bo i lekarze tam są i psycholodzy i ach... opowiem ci później. - ruszyła przed siebie znikając za rogiem. Westchnąłem i pokierowałem się w stronę windy. Wcisnąłem guzik i złapałem się za ramiączka od plecaka. Metalowe drzwi się rozsunęły. W środku nikogo nie było, więc bez wahania weszłem. Kliknąłem przycisk z napisem 4 piętro. Po 2-3 minutach byłem już na miejscu. Inni by pewnie pomyśleli że sam jestem jakiś chory skoro codziennie po szkole czakam na rodzicielkę w psychiatryku. Usiadłem w fotelu, w którym zazwyczaj moja mama siedzi. Przeciągnąłem się na nim. Wyjąłem telefon z kieszeni i zatraciłem się w grze.
~~*~~
Nagle do pomieszczenia weszli zmęczeni Taehyung, Yoongi oraz moja mama. Opadli na krzesła wzdychając. 
- Aż tak źle było? - schowałem telefon do kieszeni i zaśmiałem się.
- No trochę. - odpowiedział Yoongi. - Tak w ogóle to cześć Jimin.
- No właśnie, witaj Jiminie. - powiedział Tae uśmiechając się.
- Cześć, cześć. - odwzajemniłem uśmiech. - To... opowiadajcie. - wpatrywałem się w nich zaciekawiony. Zawsze gdy tu jestem czuje się jak w jakiejś grze. Pytanie czy typu horror czy fabularna a może kryminalna.
- No to tak... - zaczął Taehyung - Przenieśli do nas nowego pacjenta, bo poprzedni zakład psychiatryczny zamknięto. Nazywa się Jeon Jungkook i ma 17 lat...
- Co?! Taki młody i już w szpitalu? - przerwałem mu. 
- Tak, niestety. Z dokumentów, które otrzymaliśmy wynika że stracił w wypadku ukochaną osobę i wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo oraz odciął się całkowicie od świata. Rodzice go dali do zakładu a potem urwali z nim kontakt. Został mu tylko brat. Najgorsze jest to że nie odzywa się do nikogo a nawet nie spogląda na ciebie jak się do niego mówi. Zero reakcji.
- To straszne... Przecież jak tak dalej pójdzie to zapomni jak się mówi.
- Jego brat mówił że czasem śpiewa ale jeszcze tego nie zaobserwowaliśmy. Co się dziwić, dziś o 8:00 go przywieźli.
- Śpiewa? - zdziwiłem się.
- Tak.
- To nie jest jeszcze tak źle. - spojrzałem na zegarek - 16:14.
- To co Jiminie, idziemy po kawe i jakieś ciacho? - spytał Yoongi.
- Pewnie, chodźmy. - wstałem i wyszliśmy razem z budynku. Na przeciwko znajduje się kawiarenka, więc daleko nie musimy chodzić. Często zamawiają tu ciasta i torty dla pacjentów a nawet przychodzą tu ze swoimi opiekunami. Oczywiście to już zależy od stanu pacjenta. Złożyliśmy zamówienie i usiedliśmy czekając na nie. Po 5 minutach było już gotowe. Chwyciłem papierową torbę z ciastem a Yoongi wziął kawę. Wróciliśmy do szpitala. Wysiedliśmy na 4 piętrze i wkroczyliśmy do gabinetu ordynatora. 
- O, nikogo nie ma. - powiedział miętowo włosy. Odstawiliśmy napój i słodycze na biurko.
- Patrz napisali karteczkę. - chwyciłem papierek i przeczytałem na głos - Poszliśmy do nowego pacjenta.
- Pójdę zobaczyć jak tam rany Jungkooka w końcu jestem jego lekarzem. Idziesz młody? - spojrzał na mnie.
- Ja? A nie spłoszę go? - dzięki nim poznałem się trochę na psycholgii.
- Wiesz... gorzej już chyba nie będzie. - przytaknąłem i wyszliśmy z pomieszczenia. Pojechaliśmy windą na piętro niżej. Staneliśmy pod drzwiami z numerkiem 14. Na tabliczce było wygrawerowane imię Jeon Jungkook. Szczerze? Byłem ciekawy jak wygląda, jaki jest. Przyjaciel zapukał i weszliśmy do środka. Taehyung z moją matką zwrócili na nas uwagę. Od razu wzrokiem wyszukałem chłopaka. Siedział na parapecie, który został poszerzony drewnianą konstrukcją. Miał proste, ciemne włosy, drobne, delikatnie rozchylone różowiutkie usteczka i czekoladowe oczy a skórę miał śnieżno białą. Wyglądał niewinnie jak malutkie dziecko. Na sobie miał białą koszulkę na krótki rękaw oraz szare spodnie dresowe. Był w samych skarpetkach. Wpatrywał się pusto w świat za oknem. Jedyne co robił to oddychał i mrugał. Yoongi powoli podchodził do niego dłonią pokazując abym został tam gdzie jestem. Przysiadłem więc na fotelu obok Taehyunga, który notował stan chłopaka. 
- Cześć Jungkook, chcę zobaczyć twoje rany, czy już nie krwawią. - podszedł do niego pewnie ale i ostrożnie by go nie spłoszyć. - Mam nadzieję że już cię nie boli. - delikatnie przysiadł na przeciwko niego na brzegu parapetu i powoli sięgał do jego nadgarstka. W końcu dotarł do kończyny opuszkami palców. Nawet nie zdążył jej chwycić a Jungkook od razy przyciągnął dłoń do klatki piersiowej i podkulił kolana. Najciekawsze było to że nawet na niego nie spojrzał. 
- Jungkook nie za bardzo akceptuje jaki kolwiek konakt z mężczyznami. Tylko jego brat coś tam może. Kobietom też nie pozwala na bliskość ale mniej. - szepnął Tae. 
- Jungkook chcę obejrzeć twoją rękę, to wszystko. - powiedział spokojnie - Zmienię ci opatrunek i dam ci spokój. Zgoda? - Yoongi wpatrywał się w niego z ciepłym uśmiechem na ustach. Przechylił głowę chcąc uchwycić z nim kontakt wzrokowy, jednak na marne. Szatyn nie pewnie zaczął odsówać od siebie rękę wyciągając ją w stronę Mina. 
- Yoongi, czy ja... mogę podejść? - spytałem z nadzieją w oczach. - Stanę za twoimi placami. - prosiłem.
- Podejdź Jimin. - odpowiedział Taehyung.
- Na prawdę hyung? Mogę?
- Tak. - kiwnął twierdząco głową. Wstałem z fotela i powolnym tempem ruszyłem w stronę tej dwójki. Moja mama odeszła ustępując mi miejsca.
- Im mniej osób go osacza tym lepiej. - powiedziała mijając mnie. Yoongi w tym czasie zdjął mu opatrunek i przemył ranę wodą utlenioną na co szarpnął lekko ręką.
- Spokojnie Jungkook, zaraz przestanie. - uspokoił go Yoongi głaszcząc kciukiem jego dłoń. Stanąłem za miętusem i ugiąłem lekko kolana aby się zniżyć.
- Cześć Jungkookie, jestem Jimin. Jeśli ci to nie przeszkadza będę nazywał cię Jungkookie a ty mnie możesz po imieniu albo Jiminie a może ChimChim jak wolisz. - uśmiechnąłem się moim eyesmile. Nagle chłopak spojrzał na mnie. Słyszałem jak Taehyung wstrzymuje oddech i zapisuje coś szybko. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Myślałem że trwało to wieczność. Jego twarz nic nie mówiła. Wzrokiem obleciał moją postać i wrócił spojrzeniem do poprzedniego miejsca. Yoongi bandarzował nadgarstek.
- Myślę że chciał zapamiętać twoją osobę, tylko nie mogę ci powiedzieć czy w pozytywny czy negatywny sposób. - mówił Taehyung patrząc w notatki.
- To i tak postęp. - powiedziała mama.
- Dobra, tyle mi notatek starczy. - poprawił swoje okulary i wstał udając się do drzwi. Ordynatorka poszła w jego ślady i wyszli z pokoju. Yoongi skończył zakładać opatrunek i schował lekarstwa do średniej wielkości walizeczki. Odszedł od Jungkooka i opadł na fotel wzdychając.
- Możesz z nim jeszcze chwile pogadać i wyjdziemy. Za dużo wrażeń miał na dzisiaj. - wyciągnął telefon i zaczął coś w nim robić. Powróciłem wzrokiem do chłopaka, który dalej trwał w tej pozycji. 
- Jungkookie, jak chcesz to mogę cię codziennie odwiedzać. I tak jestem tu co dzień. Zawsze po południu. - nie chciałem mu mówić że zawsze po szkole bo przecież on nie może już do niej chodzić - To, widzimy się jutro. - wstałem i ruszyłem do drzwi. Hyung zauważył moje działania i zerwał się z fotela zabierając ze sobą apteczkę. Opuściliśmy jego pokój.
 ~~ JUNGKOOK ~~
Trafiłem tu o 8:00. Nadażyła się idealna okazja aby dołączyć do MinYuna. Dlaczego ty mnie pilnujesz! Nie chcesz abyśmy byli razem? Musiałeś kazać temu Taehyungowi przyjść w tedy do mnie. Musiałeś?!
Jakiś chłopak w miętowych włosach mnie ocucił i opatrzył. Potem zaprowadzili mnie do pokoju, który od teraz jest moim. 
Potem znów ktoś przyszedł. Jakaś pani, która mówi że jest ordynatorką i Taehyung, który mówił że od teraz jest moim psychologiem. Zadawali mi pytania, licząc na odpowiedź. Nagle wszedł Yoongi, który został moim lekarzem i jakiś chłopak. Przedstawił się jako Jimin. Miał rude włosy i pełne usta. Może i był fajny a może i nie, nie wiem. Nie dbam o to. Powiedział że będzie mnie odwiedzał codziennie. Czemu nie zostawią mnie w spokoju ze swoimi myślami?

MinYun, błagam...

Wróć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz