niedziela, 31 stycznia 2016

Zaślepiona innym cz.1 [Jimin, Jungkook - hetero]


Od 6 lat przyjaźnię się z dzisiaj znanymi jako BTS. Znamy się od dziecka, chodziliśmy razem do podstawówki, gimnazjum i liceum a teraz nawet pracujemy w jednej wytwórni muzycznej. Ja jestem wciąż trainee a im się udało, są szczęsliwi a ja razem z nimi. Gdy zaczęliśmy naukę w liceum, uświadomiłam sobie że kocham jednego z tych głupków... Jungkooka. Zwierzyłam się o tym mojemu najlepszemu przyjacielowi, Jiminowi, który mocno mnie wspiera i naciska na mnie abym mu powiedziała. Do tej pory nie wyjawiłam mu co do niego czuję a Kook znalazł już ukochaną.
Trzy dni temu wyjechali w wielką trasę koncertową. Nie będzie ich przez około miesiąc. To jest jedyny minus naszej przyjaźni. Przez ten cały czas prawie się do mnie nie odzywali, no wiadomo byli zajęci. Śledziłam ich na portalach społecznościowych i mocno wspierałam. Usiadłam przed laptopem i wyszukiwałam nowych ,,Fan cam" z ich koncertów aby sprawdzić jak im poszło. Jak zwykle byli perfekcyjni a zwłaszcza on... Nagle poczułam wibracje telefonu rozchodzące się po łóżku. Szybko rzuciłam się na poszukiwania urządzenia. W końcu znalazłam go pod kołdrą.
- Tak, słucham? - odebrałam.
- Cześć _____! - to Jimin - Przepraszam że nie odzywaliśmy się tak często...
- Wiem, nie musisz przepraszać. - przerwałam mu - Rozumiem że musicie ciężko pracować. Fighting BTS! - krzyknęłam i zaśmiałam się. 
- Awwww, dzięki. 
- Nie ma za co. A co robiii... no wiesz, ON. - spytałam a on westchnął.
- Ehh... a jak myślisz? Rozmawia z NIĄ. - zasmuciłam się.
- A do mnie nawet głupiego sms'a nie napisze. - burknęłam.
- Błagam nie smuć się, bo mam ochotę wrócić do Korei i cie udusić! - zażartował.
- W takim razie, uduś mnie! - śmialiśmy się. Usłyszałam głos menagera.
- Ach, wybacz _____. Muszę już kończyć, napiszę albo zadzwonię jak dojedziemy do hotelu. To trzymaj się, cześć!
- Narazie!


*Jimin*

Pożegnałem się z _____ i ruszyłem za menagerem. Przekazał nam kilka istotnych informacji na temat następnego koncertu i hotelu. Po godzinie rozeszliśmy się do garderoby po swoje rzeczy i podreptaliśmy do busa, który czekał już na nas. Zajęliśmy  miejsca i pojazd ruszył w stronę naszego zakwaterowania.
- Jungkook? - spojrzałem na niego. On ciągle sms'ował ze swoją dziewczyną, Choi. - Jungkook!!!
- Tak hyung? 
- Może odezwał byś się do _____? To nasza przyjaciółka. Każdy z nią się kontaktuje jak tylko może a ty co?
- Ehh.. puźniej to zrobię hyung. - kontynuował elektroniczną konwersacje.
- Jungkook, mówię poważnie. Napisz do niej chociaż głupie ,,Cześć, koncert był udany". Korona ci z głowy nie spadnie a uszczęśliwisz drugą osobę. - naciskałem na niego.
- Tak, tak. - machnął ręką.
- Tss... - syknąłem i pokręciłem głową. - Nie zasługujesz na nią Kook. - powiedziałem pod nosem mając gdzieś wgłębi duszy nadzieję że to usłyszy.


~*~

*Główna bohaterka*

Minęły już 3 tygodnie od ich wyjazdu. W tym czasie zajęłam się treningami, no jak to trainee. Dzisiaj byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi!!! Moi przyjaciele wracają!!! Obiecałam im że będę czekać na lotnisku, więc wsiadłam w autobus i byłam już w drodze.
Czekałam na lotnisku dodatkowe 2 godziny... ale to nic! Dla nich wszystko... Wreszcie samolot wylądował a po kilku minutach z lotniskowego wejścia wyłonili się chłopcy. Gdy tylko mnie zobaczyli zaczęli uśmiechać się od ucha do ucha a Taehyung i Hobi biegli już w moją stronę. 
- Yaaaaaah! _____, tak się stęskniliśmyyyy! - krzyczał Tae.
- Hobi też tęsknił! - przykleili się do mnie.
- Yaaaaaaah! Ja też tęskniłaaaam!!! - przedrzeźniałam ich.
- Ey, my też tęskniliśmy! - krzyknęła reszta i równiesz zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Tylko Jimin i Jungkook szli wolniej. Rozmawiali o czymś. Nagle Park zauwarzył że wpatruję się w nich. Szybko się uśmiechnął, po czym pomachał do mnie. Młodszy ciągle miał wzrok wbity w ekran smartfona. Nagle podniósł głowę i uśmiechnął się słodko jak zwykle i zaczął iść szybkim tempem, przyspieszając coraz bardziej. Moje serce radowało się jak nigdy. Jungkook wyciągnął ręce w moją stronę. Czy on mnie chce... przytulić? Zdziwiona wpatrywałam się w dalsze poczynania przyjaciela. Moje obawy nie były mylne. Nagle wyminął mnie i przebiegł obok. Obróciłam się a kilka metrów od nas stała Choi. Przytulali się, jakby z rok się nie widzieli. Najgorsze było to że nie odwróciłam wzroku w porę i widziałam jak się pocałowali. Moje oczy zrobiły się wilgotne. To ja powinnam być na jej miejscu, to ja go wspierałam w okresie trainee, to ja nocowałam tyle razy u niego w domu,  to mną się opiekował gdy moich rodziców nie było, to mi się wypłakiwał w ramię gdy miał problemy, to ja go kochałam za nim stał się sławny i nadal kocham. Poczułam rękę na swoim ramieniu. 
- Wszystko dobrze? - spytał Jimin. Pokręciłam głową przecząco. - Będziesz płakać? - odwróciłam się do niego i ruszyłam twierdząco głową. - Wytrzymasz aż dojedziemy do dormu?
- Tak, chyba tak. - ruszyliśmy w stronę pojazdu. Przez całą drogę obejmował mnie ramieniem i trzymał moją dłoń. Dojechaliśmy na miejsce. Oczywiście Jungkook odłożył swój bagaż i wyszedł z Choi na miasto.
- Teraz możesz. - przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego a z moich oczu płynęły łzy.
- Dlaczego Jimin... - mówiłam przez łzy.
- Ciii... - głaskał mnie po głowie kołysząc lekko. Tak samo jak ja pomagam Jungkookowi, tak Jimin wspiera mnie. Chociaż, oddaliliśmy się od siebie odkąd umawia się z Choi. - _____? - spytał Park.
- Mhmm. - mruknęłam
- Co ty w nim widzisz? 
- Jest całym moim światem. Ciężko to wytłumaczyć. Kocham go całym sercem, to powinno wystarczyć. 
- Rozumiem. - po kilku minutach przestałam płakać. Gdy Kook wrócił do dormu, wyszliśmy z pokoju Jimina i poszliśmy do salonu na kolację. Jak zwykle Jin ugotował przepyszne danie.
- O! Mamy pomysł! - krzyknął wesoło Tae podczas posiłku. Zwróciliśmy na niego wzrok zaciekawieni. - _____ będzie nocować u nas! - tym razem cała uwaga była skupiona na mnie. Jungkook tylko przysłuchiwał się sytuacji.
- No... no dobra. Mogę zostać. - uśmiechnęłam się a chłopaki skakali ze szczęścia.
- Czyli pidżama party!!! - krzyknął podekscytowany Hoseok. Nie wiem co było śmieszniejsze, to że powiedział pidżama, czy to że zrobił derpa.
- Najpierw zjedźcie a nie! - skarcił nas Jin. Skończyliśmy posiłek i posprzątaliśmy po sobie. Rozsiedliśmy się w salonie. Oczywiście najstarsi (Jin, Yoongi, Hobi, Namjoon) na kanapie a najmłodsi (Jimin, Tae, Kook i ja) na podłodze.
- To kto pierwszy idzie się myć? - zapytał Yoongi - No wiecie, piżama party nie może być bez piżam. - uśmiechnął się.
- To może najstarsi? - wyrwałam się.
- Ok. - przytaknęli. W tym czasie gdy kolejka dalej szła, każdy wrócił do swojego świata. Jedni oglądali TV, inni słuchali muzyki a reszta siedziała w internecie. Jakoż iż Jin pierwszy się umył, to przygotował nam przekąski. Ja zrobiłam to co oni i po prostu odpłynęłam w świat internetu. Nadeszła moja kolej. 
- Ej, chłopaki, ale ja nie mam piżamy. 
- Chodź, dam ci coś. - wyrwał się Jimin i ciągnął mnie za rękę do swojego pokoju. Stanął przed jasnobrązową szafą i myślał nad ubraniem dla mnie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i złapał się za podbródek. - Hmmm... co by ci tu dać. - rozglądał się po półkach i sięgnął ręką po biały T-shirt z przecięciami gdzie nie gdzie. Pewnie to sprawka Tae, za bardzo kocha nożyczki. Następnie chwycił czarne spodenki. - Masz, kupiłem je sobie przez internet, ale okazało się że są za cisne w pewnym mejscu. - uśmiechnął się.
- Głupek! - zaśmiałam się i zdzieliłam go bluzką w ramię. Z gotową piżamą ruszyłam do łazienki. Otworzyłam drzwi. No nie! Przed lustrem stał Kook, w samym białym ręczniku na biodrach. Opierał się ręką o umywalkę a drugą robił coś przy twarzy. Miał mokre, rozczochrane włosy a po jego ciele spływały kropelki wody. Wyglądał... idealnie. Spojrzał na mnie lekko zdziwionym wzrokiem. - Przepraszam! Już wychodzę! - zamknęłam głośno drzwi. Jimin wychylił się ze swojego pokoju.
- Co się stało? - pobiegłam szybko w jego stronę i wepchnęłam go do środka zamykając drzwi za sobą.
- Tam...tam był Jungkook. - mówiłam dalej zszokowana tą sytuacją. Park popatrzał na mnie dalej nie wiedząc o co chodzi - Był w samym ręczniku. - szepnęłam. Jimin uśmiechnął się i zaśmiał bezdźwięcznie.
- Aleś ty niecierpliwaaaaa. - przeciągnął ostatnią literkę.
- Co? Wcale nie! To był przypadek. - uderzyłam go poduszką.
- Tak, tak mnie nie oszukasz _____ - śmiał się. - Widać to po twojej twarzy.
- Mojej twarzy? - nie nieeeee, nie mówcie mi że byłam cała czerwona.
- Tak. Dorodny, czerwoniutki po-mi-do-rek. - stuknął palcem czubek mojego nosa.
- Spadaj! - zakryłam twarz dłonią. Usłyszałam jak drzwi od łazienki się zamykają. Odrazu ruszyłam do niej. Wzięłam przysznic i wyszłam z pomieszczenia wracając do salonu. Gdy tylko zobaczyłam Kooka, spuściłm głowę w dół i usiadłam obok Parka.
- Czyliiiii zaczynamy imprezke!!! - krzyknął Tae. 
- Gramy w butelkę? - zapytał Jimin.
- Tak! - wyrwał się Hobi. Park ruszył do kuchni w poszukiwaniu butelki. Taehyung usiadł za mną okrakiem i przyciągnął mnie do siebie.
- Ach... tak pięknie pachniesz. - położył głowę na mojej łopatce mocno ściskając mnie w tali. Jungkook spojrzał na ten obrazek kątem oka z delikatnie rozchylonymi wargami. Do pomieszczenia wrócił triumfalnie Jimin z pożądanym przedmiotem w ręku. Spojrzał na nas i spiorunował Tae wzrokiem, po czym uśmiechnął się szatańsko. Podszedł do Kima i zdzielił go butelką po plecach krzycząc.
- Aaaaa zboczeniec! - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, gramy bo już 21! - zdenerwował sie Yoongi. Ułożyliśmy butelkę w środku naszego kółeczka.
- Ja chcę kręcić! - wyrwał się Tae. Chwycił przedmiot i wykonał ruch dłonią. Butelka zatrzymała się na Jeonie. - Pytanie czy wyzwanie? - szczerzył się. 
- Ymm... nudzi mi się więc dawaj wyzwanie! - powiedział energicznie. 
- Hyhyhyhy, dobrze a więc maaaaaaaaasz - przeciągnął zastanawiając się - Masz podejść do Jimina i pocałować go w policzek krzycząc jak fangirle ,,Kocham cię hyuuuuung!" - Kook zrobił zażenowaną minę. Wstał leniwie i wykonał misję. Widziałam jak Yoongi, Hobi i Tae nagrywają to potajemnie. Chłopak powrócił na swoje miejsce i zakręcił butelką. Wypadło na mnie. Pięknie. 
- Pytanie czy wyzwanie? - spojrzał na mnie podpierając głowę ręką.
- Pytanie. Nie chcę jeszcze ryzykować. - zaśmiałam się. 
- Dlaczego wbiłaś mi do łazienki gdy brałem prysznic? - zmarszczył brwi.
- Uuuuuuu. - krzyknęli chłopaki.
- To nie tak głupki! Po prostu nie wiedziałam że ktoś tam jest i weszłam A TY WCALE NIE BRAŁEŚ W TEDY PRYSZNICA! 
- Jasne, jasne. - zaśmiali się. Dalsza gra przebiegła równie śmiesznie. 
- No dobra dzieciaki! Pora spać! - przeciągnął się Jin ze zmęczenia. Ruszyliśmy z lekka zaspani do pokoi. Zawsze spałam z Tae więc i tym razem tak było. Szłam za nim gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Dzisiaj śpisz ze mną. - powiedział to dość głośno tak że każdy go usłyszał. Chłopaki popatrzeli na niego zdziwieni, nawet Jungkook. Pociągnął mnie w stronę jego pokoju. Puścił moją kończynę i wskoczył do łóżka. Trochę się spięłam bo nigdy nie spałam z innymi członkami oprócz Kooka i Tae. Z Kookiem to spałam tylko w dzieciństwie no ale zawsze to coś. Z Jiminem ani razu nie spałam pomimo iż jest moim najlepszym przyjacielem. Ułożył się wygodnie na meblu i poklepał miejsce obok siebie. Podeszłam niepewnie i przykryłam się kołdrą.
- Nie spinaj się tak, przecież cię nie zgwałce. - zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne. - uderzyłam go pięścią w nogę.
- Aishh... - masował obolałe miejsce.
- To dobranoc. - uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego tyłem. Jimin przysunął się i objął mnie jedną ręką wtulając twarz w moje plecy. Spiełam się jeszcze bardziej.
- Dobranoc _____. - mruknął w moje plecy. Tak, na pewno zasnę.


~*~

Jakimś cudem udało mi się zasnąć. Pomińmy fakt że dopiero o 4 nad ranem. Przebudziłam się o 9 rano. Chciałam obrócić się na drugi bok ale coś uniemożliwiało mi to - noga Parka no moim biodrze i ręce oplecione wokół mojej tali. Obudzić go = przypał. Leżałam tak już z jakieś dobre 15 minut. Prawdziwy problem zaczął się, gdy zachciało mi się siku. Jimin zabieraj swoje ciało ze mnie bo będzie potop! Próbowałam wyślizgnąć się z uścisku ale na marne. Przyssał się do mnie jak Tae, gdy razem śpimy. Coraz bardziej chciało mi się do toalety. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Szybko zamknęłam oczy udając że śpię. 
- Hej, Jimin, śpisz? - szeptał Kook. - Jimin, wstawaj. - szturchał go.
- Mmmm jeszcze chwilaaa - mruknął i ścisnął mnie mocniej. 
- Jimin, Taehyung cię woła, mówił że to ważne. - dalej szeptał.
- Idź, zaraz przyjde. 
- Dobra. - i wyszedł. Park odkleił się odemnie delikatnie i przeciągnął a ja dalej udawałam że śpię. 
- Muszę iść księżniczko. - szepnął i ruszył za Jungkookiem. Co to było?! Księżniczko?! Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki, no bo przecież natura mnie wzywała. 


*w pokoju Taehyunga*

- Dobra, już jestem. - oznajmił Jimin i usiadł na łóżku obok przyjaciela. - A gdzie Kook?
- U siebie.
- To... o co chodzi? 
- O nic. - wyszczerzył się Tae.
- Co? Jak to? Przecież mnie wołałeś. - oburzył się Park.
- Chciałem żeby Jeon was zobaczył jak razem śpicie. - ciągle się uśmiechał.
- Ja wale! Tae! A mogłem teraz leżeć przyklejony do niej i dalej udawać że śpię.
- Ty zboczeńcu! - krzyknął Taehuyng i rzucił w niego poduszką.
- Aish... 


*po obiedzie - główna bohaterka*

- Wooo ten obiad to był daebak, Jin. - westchnął Hoseok.
- Obiad życia! - zażartowałam.
- _____! - krzyknął Jeon.
- Tak? - zdziwiłam się. Jak dotąd rzadko się do mnie odzywał.
- Mam do ciebie pytanie a właściwie to chcę prosić cię o przysługę.
- O co chodzi? - ucieszyłam się.
- Bo... Choi ma w tym tygodniu urodziny i... chciałbym cię prosić czy byś nie pomogła wybrać mi prezentu dla niej, dzisiaj? - posmutniałam. Znów chodzi o Choi.
- T-tak, jasne. - starałam się brzmieć naturalnie.
- Serio? Dzięki! - przytulił mnie nie pewnie - To za godzinę pójdziemy. 
- No dobra, tylko najpierw musimy jechać do mojego dormu bo muszę ubrać jakieś normalne ciuchy a nie męskie. 
- Zawioze was. - wtrącił się Jin.
- Dobrze hyung.

Uwaga

Blog aktualizowany opowiadaniami z Wattpad'a.

Gang Siedmiu Wspaniałych /11


(Rozdział krótki, wybaczcie ale brak weny. T-T)

Pytanie Yoongiego mnie zszokowało całkowicie, no ale dzisiaj poniedziałek, szkoła, więc muszę się skupić na nauce. Tylko jak? 

,,Od: Taehyung
Przyjdź do mnie. Tam gdzie zwykle."

Ehh... o co tym razem chodzi? Leniwie podreptałam do pomieszczenia przewodniczącego. Zapukałam do środka i weszłam. Chyba źle zrobiłam. Przed biurkiem Tae stał Jimin a sam przewodniczący patrzył na niego z góry. Krzyczeli, kłócili się.
- Emm... przepraszam już wychodzę! - szybko wycofałam się z pomieszczenia zamykając drzwi za sobą, opierając się plecami o nie. Po chwili z pokoju wyszedł Park nie odwracając się do mnie. Nawet nie spojrzał na mnie. Tak jakby mnie nie było. - Ej! Jimin! - podbiegłam do niego - Czemu się kłóciliście? - zapytałam. Chłopak przez chwilę stał nieruchomo i znów ruszył przed siebie. - Jimin! - krzyknęłam i złapałam go za ramię. Ten szarpnął ręką i poszedł dalej. Ciągle nie spoglądał na mnie i nie odwracał się gdy do niego mówiłam. Chciałam go dogonić ale nagle przy nim pojawił się Hoseok i spojrzał na mnie wymownym wzrokiem. No tak, miałam się nie mieszać. Wycofałam się i udałam do Taehyunga. - To, po co mnie wzywałeś? - stanęłam przed jego biurkiem i złapałam się za ramiączka od plecaka.
- Jak było u Yoongiego? - wbił się w moje oczy.
- Ymm.. dobrze, a co? - czyżby coś podejrzewał?
- Co robiliście? - wypytywał.
- Rozmawialiśmy a potem pojechałam do domu. - uśmiechnęłam się.
- Rozumiem. 
- A, o co poszło z Jiminem? - spytałam nie śmiale.
- To prywatna sprawa. Wybacz.
- Nie, nic się nie stało. Rozumiem. - cały czas Tae był poważny, nie wyrażał żadnych emocji. - Tae, co się dzieje? Nigdy nie byłeś taki poważny.
- Po prostu jestem zmęczony. - oparł łokcie o mebel i schował twarz w dłoniach. Podeszłam bliżej i kierowałam swoją dłoń na jego włosy. Milimetry od jego głowy zatrzymałam się i wycofałam dłoń. Co ja tak właściwie chciałam zrobić?!
- Tae oppa... - na ostatnie słowo zaśmiał się - Może powinieneś odpocząć i wezwać zastępce?
- Tak... to dobry pomysł. - po następnej lekcji wrócił do domu.


*KeShi*

- O, _____! - krzyknęłam, gdy zauważyłam przyjaciółkę wychodzącą z klasy.
- Hej KeShi! - podeszła do mnie i usiadłyśmy na ławce.
- Co się dzisiaj stało Tae?
- Był zmęczony więc poszedł do domu. W ogóle to mam newsa dla ciebie. - uśmiechała się z eyesmile.
- O matko, już się boję. No, opowiadaj.
- Bo wczoraj zadzwonił do mnie Tae żebyśmy razem z Jungkookiem odwiedzili Yoongiego, no to się zgodziłam i gdy już u niego byliśmy do Taehyunga ktoś zadzwonił i musiał iść, więc wszyscy już wychodziliśmy bo to Kim nas przywiózł i nagle Min powiedział abym została, więc zostałam a oni pojechali. Byłam z nim SAMA. - zaakcentowała ostatnie słowo - I nagle Yoongi mnie zapytał, czy nie zostanę jego dziewczyną.
- Aaaaaaa! I co, zgodziłaś się? - przerwałam jej
- No, nie. Nie zgodziłam się, bo ja nawet go nie znam tak dobrze a on powiedział że zrobi wszystko abym się w nim zakochała. Potem zaczęliśmy rozmawiać aby lepiej się poznać i gdy wychodziłam spytał czy nie przyjdę do niego w sobotę. Powiedziałam że nie ma sprawy i że przyjdę. - zaczęła si ę rumienić. - Ahhh... i co ja mam zrobić?! - westchnęła.
- A podoba ci się? No wiesz, gdy rozmawialiście, to czy nie wydał ci się fajny?
- Nooooo... trochę tak.
- Więc, spróbuj! Spotkajcie się jeszcze kilka razy, poznajcie się lepiej i zobaczysz, czy z tego coś będzie czy nie.
- No ale ja ich przecież nienawidzę!
- Jina lubisz! Tae lubisz! Zobaczysz, oni nie są tacy źli, po prostu nie potrafią okazać dobrze swoich uczuć. Są jak dzikie zwierzęta, które trzeba oswoić. - złapałam ją za ramię w geście pocieszenia.
- Ehh... może masz rację.
- Nie może, tylko na pewno. - zaśmiałam się - Idziesz ze mną do Jina i reszty?
- Em.. no dobra i tak nie mam nic lepszego do roboty. - wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę pokoju przewodniczącego.


*Główna bohaterka*

Może KeShi ma rację, może po prostu muszę dać im szansę, spróbować z Yoongim. Dobra, olać to, niech się dzieje co chce. Weszłyśmy do pomieszczenia, w którym siedzieli już chłopaki.
- Hej chłopaki! - przywitała ich KeShi - Co tam porabiacie? - usiadła obok Jina i wtuliła się w niego. Ja nie wiedziałam gdzie mam usiąść, więc stałam nadal przy drzwiach.
- A rozmawiamy sobie. - odpowiedział SeokJin. 
- _____ nie stój tak, tylko siadaj! - zaśmiał się Namjoon i wskazał na kanapę. Chłopaki przesunęli się robiąc dla mnie miejsce. Usiadłam pomiędzy Jungkookiem a Jiminem. Co Park ma na twarzy? Czy to siniak?
- J-Jimin, co ci się stało? - spytałam niepewnie.
- Nic, nie twój interes. - wpatrywał się w podłogę z obojętnym wyrazem twarzy.
- Wybacz. - odwróciłam od niego wzrok. Hoseok wpatrywał się przez chwilę we mnie.
- _____, możemy porozmawiać? - spytał i podszedł do mnie. Jeon od razu spiorunował go wzrokiem.
- T-tak. - o nie, co znów zrobiłam? Znów mi coś zrobi? Wyszliśmy z pomieszczenia.
- Pamiętasz co powiedziałem ci na imprezie? - powiedział poważnie z rękoma w kieszeniach od spodni.
- No, tak.
- Nie dało ci to do myślenia? 
- Ale ja tylko...
- Masz nie wtrącać się w jego sprawy! - przerwał mi -  To nie twój interes, zrozumiałaś? - powiedział groźnie.
- T-tak.
- To dobrze. - kierował się z powrotem do środka. - Nie pogarszaj sprawy. - powiedział zmartwionym głosem spoglądając na mnie kątem oka i wszedł do środka. Zrobiłam to samo i powróciłam na swoje miejsce.


*KeShi*

Po szkole udałam się z SoJu do jej domu aby z nią porozmawiać spokojnie i na osobności. Weszliśmy do jej pokoju i usiadłyśmy na łóżko.
- SoJu, posłuchaj. - westchnęłam - Musisz zerwać z Parkiem.
- Co?! Dlaczego? - zdziwiła się.
- On cię nie kocha. Jesteś częścią jakiegoś chorego planu Jimina.
- Co ty wygadujesz KeShi? Ty w ogóle siebie słyszysz? - oburzyła się.
- Ja wiem, to ciężkie ale uwierz mi... i _____. On cię nie kocha. Zdradził cię nawet. _____ była tego świadkiem. 
- Kłamiesz. Jimin taki nie jest! To że kiedyś romansował z wieloma dziewczynami nie znaczy że robi to teraz.
- Uwierz nam... proszę SoJu. Jesteśmy twoimi przyjaciółkami. Nie robiłybyśmy sobie żartów z takiej sprawy.
- Nie, KeShi, wyjdź. Nie będę słuchać jak oczerniasz mojego chłopaka.
- Ale SoJu, to prawda! 
- Wyjdź.
- Jesteś ślepa i nie ufasz przyjaciółką. Zawiodłam się na tobie. Żegnaj. - i wyszłam.


*Główna bohaterka*

Siedziałam przy biurku i odrabiałam lekcje. Nagle dostałam sms'a.

,,Od: KeShi
SoJu nie wierzy mi że Park jej nie kocha i że ją zdradził. Nie wiem co mam zrobić żeby nawrócić tą dziewczynę. T-T"

,, Do: KeShi
Pogadam z nią jutro po szkole. Może mi się uda"

Gamg Siedmiu Wspaniałych /10


Ahhh... niedziela. Chce się dłużej pospać no ale po co? Spałam sobie smacznie w łóżku gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić. Błądziłam ręką po szafce nocnej w poszukiwaniu komórki. Nie mogłam jej znaleźć. Szybko się poderwałam do góry i szukałam wzrokiem urządzenia. Chwyciłam je do ręki i odebrałam nie patrząc kto to.
- Tak, słucham? - powiedziałam zaspanym głosem.
- Dzień dobry dzieciaczku, obudziłem cię? - to Taehyung.
- Tak! - powiedziałam z wyrzutem.
- Przepraszam! - powiedział zrozpaczonym głosem.
- Ehhh... - westchnęłam - Wybaczam.
- Jeeej! - krzyknął wesoły.
- W ogóle to po co do mnie dzwonisz?
- Ahh.. no tak! Chciałbym żebyś poszła ze mną i Jeonem odwiedzić Yoongiego.
- Ja? Ale... nie powinnam. No wiesz, prawie się nie znamy i pewnie chciałby pogadać z wami bez osób postronnych.
- Nie, nie ma nic przeciwko. Pytałem go o to.
- No to, w takim razie zgadzam się. Ale nie na długo! Muszę jeszcze się do szkoły przyszykować.
- Dzisiaj. 12. Bądź gotowa. Przyjadę po ciebie. 
- Co?! Ale Tae...! - rozłączył się. Jak to o 12? Przecież to za 34 minuty! Nie zdążę. Szybko wstałam i pobiegłam na dół.
- Mamo! Proszę zrób mi śniadanie. Proszę,proszę,proszeeeeeeeee! - powiedziałam na jednym wydechu. Mama kiwnęła głową.
- Dobrze a co się stało? - spytała podchodząc do lodówki.
- Spieszę się! Wychodzę o 12! Później ci powiem! - krzyknęłam wbiegając z powrotem na górę. Podbiegłam do szafy i wybrałam jakieś ciuchy. Chwyciłam białą luźną koszulkę, która wyglądała jakby była poplamiona farbami i do tego jasne, jeansowe rurki poprzecierane w różnych miejscach z dziurami tak że wyszczuplały jeszcze bardziej nogi. Wparowałam do łazienki i szybko spełniłam dzienną rutynę. Uczesałam włosy w bardzo luźno upięty kok. Spryskałam się moją ulubioną mgiełką i powróciłam do kuchni. W tym czasie mama przygotowała mi na śniadanie tosty z nutellą i do tego ciepłą herbatę malinową. 
- Ależ się wystroiła! - krzyknął tata.
- Wcale nie! - krzyknęłam oburzona i usiadłam na wysokim stołku przy blacie pochłaniając tosty.
- Czyżby randka? - powiedziała mama zabawnie poruszając brwiami.
- Nie! To nie randka. - powiedziałam z tostem w buzi.
- To gdzie się wybierasz? - dopytywał ojciec.
- Idę odwiedzić takiego kolegę, który był w szpitalu. - upiłam łyk herbaty.
- Jakiego kolegę? - podszedł do blatu tata.
- Oj, a co mu się stało. - dopełniła mama.
- Taki jeden Min Yoongi i podobno napadli go i pobili.
- Ahh... no tak przecież przyjaźnisz się z tymi bogatymi dzieciakami. - uśmiechała się mama.
- A, Min Yoongi. Nie dziwię się że go pobili. - powiedział i powrócił do salonu na kanapę.
- Czemu? - zdziwiłam się.
- Podobno jego ojciec ma problemy z mafią. - powiedział jak gdyby nigdy nic i sięgnął po gazetę.
- Boże, jakie ty masz znajomości w tej pracy. - westchnęłam.
- Co nie? - zaśmiał się tata. Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Spojrzałam na zegarek - 12:07. Szybko pobiegłam do góry aby jeszcze raz się upewnić czy dobrze wyglądam a mama otworzyła drzwi.
- O, witaj chłopcze. - przywitała się po koreańsku. Chłopak wyszczerzył się i również się przywitał. 
- Dzień dobry pani. - mama wpuściła go do środka. 
- _____ zaraz przyjdzie, musisz chwilkę poczekać. Może usiądziesz? - zaproponowała.
- Z przyjemnością. - i poszli do salonu. Ja natomiast poprawiłam fryzurę i na szybko umyłam zęby po śniadaniu. Chwyciłam miętową kopertówkę na ramię z kokardką na środku i spakowałam potrzebne rzeczy, jak normalna kobieta. Zbiegłam na dół. Zamurowało mnie to co zobaczyłam. Salon. Kanapa. Taehyung. Tata. Mama. Ciastka. Uśmiechy. Rozmowa. Co to ma być?
- H-hej Taehyung. - przywitałam się patrząc na nich dziwnie.
- Hej _____! - uradował się. Poszłam do korytarza i wybrałam z szafy białe tenisówki na platformie. Usiadłam na podłodze jak małe dziecko i zaczęłam zakładać obuwie. W tym czasie Taehyung pożegnał się z moimi rodzicami i podszedł do wyjścia.
- To ja idę mamo! - krzyknęłam i wyszliśmy. - O czym rozmawiałeś z moimi rodzicami?
- A o wszystkim i o niczym. - szczerzył się.
- Gdzie Jungkook?
- Czeka w samochodzie. Nie chciało mu się wychodzić z auta. - podeszliśmy do pojazdu. Tae otworzył mi drzwi a Jungkook popatrzył na mnie z iskierkami w oczach. 
- Hej Jungkook! - uśmiechnęłam się.
- Cz-cześć. - odparł i odwrócił wzrok na okno. Taehyung zasiadł za kierownicą i ruszyliśmy.
- A Yoongi jest już w domu czy dalej w szpitalu? - zapytałam.
- Już jest w domu. - uśmiechnął się pocieszająco. 
- Reszta też tam będzie?
- Nie. Tylko nasza trójka. - nie wiedziałam jak dalej ciągnąć konwersacje więc siedziałam już cicho. 
- Znów mnie nie przywitałaś porządnie. - przypomniał sobie i zrobił smutną minkę. Westchnęłam.
- Hej Taehyung oppa! - krzyknęłam śmiesznie na co się zaśmialiśmy oprócz Jeona. On tylko popatrzał ze złością na Tae. Dojechaliśmy na miejsce. Dom Yoongiego był urządzony w klasycznym stylu. Taehyung podszedł do domofonu i zadzwonił nim. Usłyszeliśmy głos jakieś kobiety, za pewne służącej, no nie ważne. Bądź co bądź wpuściła nas do środka. Tak, w środku ten dom był jeszcze bardziej w klasycznym stylu. Dużo w tym domu antyków. Podeszła do nas blond włosa kobieta ubrana... luźno? Trochę jak ja. Po prostu miała jeansowe rurki i czarny top a na to czarna elegancka marynarka i czarne lakierkowe botki na 5-7 centymetrowym obcasie. 
- Ahh... Witajcie! - przywitała nas z uśmiechem. 
- Dzień dobry. - odpowiedzieliśmy wszyscy razem.
- Och, a kim jest ta panienka? - zwróciła się do mnie.
- Jestem _____ (nazwisko i imię owqrs) miło mi panią poznać. - ukłoniłam się.
- Min HyeLee (imię zmyślone żeby nie było), jestem mamą Yoongusia mi również miło cię poznać. - to jego mama? Myślałam raczej o kobiecie ubranej w długą czarną suknię i inne takie. Pozory mylą. Więc bogaci nie są tacy jak do końca myślimy. A tak w ogóle "Yoongusia"? Bwahahaha. Musiałam powstrzymywać się od śmiechu.
- Przyszliśmy odwiedzić Yoongiego. - powiedział Jeon.
- Ach.. no tak. Jest w swoim pokoju. Drogę znacie. - i odeszła. Taehyung chwycił mnie za rękę i pociągnął, jak myślę, w stronę pokoju Mina. Zanim weszliśmy, zapukał do drzwi. 
- O, co wy tutaj robicie? - spytał zdziwiony. Jego pokój nie był urządzony w klasycznym stylu. Był raczej modernistyczny. Yoongi leżał na łóżku i oglądał telewizor.
- Przyszliśmy cię odwiedzić. - szczerzył się Tae.
- A co ona tu robi? - zatkało mnie.
- Aaaaa, ona? Przyszła cię odwiedzić z nami. - próbował wybrnąć.
- Głupek! Przecież mówiłeś że rozmawiałeś z nim o tym! - uderzyłam go w ramię.
- Aishhh - masował obolałe miejsce - Musiałem tak powiedzieć bo byś nie przyszła.
- Dobra nie kłóćcie się! - krzyknął Min.
- Dalej cię wszystko boli? - spytał Jungkook i przysiadł na łóżku.
- Tak. Jak na razie muszę ciągle leżeć ale z ręcami już lepiej.
- Biedny Yoongi! - krzyknął Tae i przykleił się do niego. Boże, i to mnie nazywa dzieciaczkiem. Nagle zadzwonił telefon. - Tak słucham. - to telefon Taehyunga. Momentalnie spoważniał. - Tak, jasne, rozumiem. Zaraz będę. - i się rozłączył.
- Tae co się stało? - spytałam. Nigdy nie był aż tak poważny.
- Ehh... muszę wracać. Chodź, odwiozę cię do domu. - już kierowaliśmy się do wyjścia.
- Nie! Niech zostanie. - to...Yoongi? Wszyscy popatrzeliśmy na niego zszokowani. - Co się tak gapicie? Chcę żeby została. To aż tak dziwne?
- Ale, kto ją potem odwiezie? - spytał Jeon.
- Spokojnie, od czego mam szofera. - uśmiechnął się. Taehyung patrzał przez chwilę raz na mnie, raz na niego.
- Ufam ci Yoongi. Nie zepsuj tego. - westchnął i wyszli razem z Jeonem.
- To na razie! Zdrowiej! - krzyknął Jungkook za nim zamknął drzwi. Odwróciłam się w stronę Mina i niepewnie podeszłam bliżej niego.
- Tooo... O co chodzi? - spytałam. On przez chwilę patrzył w sufit.
- Ja... Zostaniesz moją dziewczyną? - popatrzył mi głęboko w oczy. Moje zaś szeroko się otworzyły.
- Jak to? Ja? Przecież... my się ledwo co znamy! - spanikowałam lekko.
- Wiem, ale proszę.
- Yoongi, ja nie mogę... - nie dał mi dokończyć.
- Chodzi o Tae? To jego kochasz? - nie przerywał kontaktu wzrokowego.
- Nie! Ja nie mogę tak bezzz.. no wiesz. Tak bez uczucia. - przysiadłam na łóżko.
- A, jak się bliżej poznamy?
- Nie wiem. To zależy od serca. - powiedziałam spokojnie. Dopiero teraz spuścił ze mnie wzrok. Myślał nad czymś i znów wbił się w moje oczy.
- W takim razie, zrobię wszystko abyś mnie pokochała. - powiedział stanowczo.
- Po prostu bądź sobą, okej? - zaśmiałam się. Min odwzajemnił uśmiech i kiwnął twierdząco głową.
- To zacznijmy od teraz. Co lubisz robić? Ulubione jedzenie?Dziwny fetysz? - zaśmialiśmy się. Zaczęliśmy poznawać się lepiej. Nie wiem co z tego wyniknie, bo przecież ich nienawidzę.


*Jimin*

Leżałem na wersalce w swoim pokoju i oglądałem telewizję. Jak zwykle nic ciekawego. Nagle do pokoju zapukała i weszła służąca.
- Panie Park, ojciec pana wzywa. - ukłoniła się i wyszła. Wstałem z kanapy i pokierowałem się do jego gabinetu. Stanąłem przed dużymi, podwójnymi, drewnianymi drzwiami. Wciągnąłem głęboko powietrze do płuc i wypuściłem powoli aby się uspokoić. Podniosłem dłoń do góry i zapukałem.
- Wejdź Jimin. - usłyszałem męski głos. Zrobiłem tak jak mi powiedział. Stanąłem przed jego biurkiem i wpatrywałem się w mojego opiekuna.
- A więc, po co mnie wzywałeś ojcze? - obrócił się w moją stronę na obrotowym krześle. Skinął ręką na krzesło przed nim abym spoczął na nim. Tak też zrobiłem.
- Jak idą działania? - wstał i przysiadł przede mną na rogu biurka.
- Wszystko zgodnie z planem. - założyłem nogę na nogę.
- Cieszy mnie to co słyszę. Musimy przyspieszyć.
- Ale ojcze... to za wcześnie. Jeszcze nie skończyłem szkoły i moi przyjaciele... - nie dane mi było skończyć bo otrzymałem soczystego liścia w policzek.
- Nie będziesz mi się sprzeciwiał! Pamiętaj, że gdyby nie ja to dalej byś tkwił w tym sierocińcu! - prychnął z pogardą i powrócił na fotel. - Masz przyspieszyć działania. Możesz wyjść. - wyszedłem. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę swojego pokoju. W salonie stała moja matka. Popatrzała na mnie z lekkim szokiem i spuściła ze smutkiem wzrok na podłogę. 
- Nawet ty?! - wykrzyczałem w jej stronę. Sam nie wiem czego od niej oczekiwałem. Wbiegłem do swojego pokoju i trzasnąłem głośno drzwiami. Po chwili weszła do nich kobieta z salonu.
- Jimin, mogę wejść? - zapytała spokojnie.
- Nie. - powiedziałem opierając się rękoma o komodę. Spuściłem głowę w dół i westchnąłem ciężko aby uspokoić emocje. Usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.
- Jimin, proszę, chodź tu. - powiedziała siadając na eleganckiej wersalce i poklepała dłonią miejsce obok siebie. 
- Przejdź do rzeczy, nie mam ochoty na rozmowy. - odwróciłem się do niej przodem i podniosłem wzrok na nią.
- Mimo że jesteś adoptowany, nie mogę znieść jego zachowania wobec ciebie ale dobrze wiesz że nie mogę mu się sprzeciwić. - prychnąłem na te słowa.
- To trzeba było mnie nie adoptować! - brunetka podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Jimin, proszę, nie traktuj mnie jak obcą kobietę. Kocham cię najmocniej na świecie, jesteś moim synkiem. Zrobiłabym wszystko abyś nie musiał cierpieć.
- Nic nie robisz. - przerwałem jej - Cierpię, a ty nic nie robisz. - zaczęła gładzić moje plecy dłonią.
- Wiesz że chciałabym ale nie mogę. Musisz po prostu robić co on ci każe. - odsunęła się kawałek ode mnie i pogładziła obolałą część twarzy.
- Nie mogę tego zrobić! Ty nie wiesz... nie wiesz co on mi każe robić! - moje oczy zrobiły się wilgotne.
- Wiem synek. Wszystko wiem... - znów mnie przytuliła i zaczęła delikatnie kołysać.
- Ja nie chcę... - oparłem podbródek o jej ramię i pozwoliłem łzą płynąć - Stracę przyjaciół... - dopiero teraz przytuliłem się do mojej opiekunki. To pierwszy raz gdy tak płakałem, z takim bólem. Nie ryczałem tak nawet gdy po raz pierwszy mnie uderzył.
- Ciiii... - uspokajała mnie i głaskała po głowie.
- Nienawidzę go. - wyszlochałem.
- Wiem synek, wiem.