czwartek, 28 stycznia 2016

Gang Siedmiu Wspaniałych /5



*Yoongi*

Obudziłem się w białym pokoju. Nie wiedziałem co się dzieje, gdzie jestem. Pamiętałem tylko że szliśmy z chłopakami do sklepu a dalej... dalej film się urywa. Gdy pielęgniarka weszła do pomieszczenia domyśliłem się że jestem w szpitalu.
- Oh, jak dobrze. Obudziłeś się. - powiedziała kobieta i uśmiechnęła się ciepło. Chciałem się podnieść ale gdy tylko spróbowałem tak zabolała mnie głowa i tors że aż zawyłem z bólu. - Nie powinieneś jeszcze wstawać. - podeszła do mnie i zbadała wzrok, reagowanie i obrażenia na ciele. Z tego co widziałem miałem siniaki na całym ciele ale brzuch był w najgorszym stanie. Cały posiniaczony, gdzieniegdzie zadrapania.
- Proszę pani? - zacząłem ale znów poczułem niewyobrażalny ból w torsie.
- Hmm... poczekaj chwilkę. Zaraz wrócę. - kobieta wyszła. Wkurwiłem się bo chciałem się jej zapytać jak tu trafiłem, co się stało ale nie ona musiała sobie pójść. Po ok. 5 min wróciła z notesem i długopisem. - Proszę. Napisz tutaj co chcesz powiedzieć. Nie będziesz musiał się męczyć. - powiedziała i podała mi notes znów z tym swoim ciepłym uśmieszkiem. Boże! Bóg zapłać dobra kobieto! Sam nawet na to nie wpadłem. Dać jej podwyżkę! Więc napisałem na kartce ,,Jak się tu znalazłem?" i podałem jej. - Wiadomo mi tylko że zostałeś brutalnie pobity. - odpowiedziała - A właśnie! Zapomniałabym, twoi koledzy czekają na korytarzu od czasu gdy cię tu przywieźli. Wpuścić ich? - kiwnąłem głową na znak ,,Tak". Po chwili do pokoju weszli Jimin i Hoseok. Na ich twarzach malował się strach, zatroskanie, zmartwienie a jednocześnie ulga i delikatny zarys uśmiechu.
- Yoongi! Ty żyjesz! - krzyknął głupi koń i od razu przykleił się do mnie. Pisnąłem z bólu na znak ,,Kurwa!! To boli deklu!". Kobieta skrzyczała Jung'a i odciągnęła go ode mnie. Po sto kroć dzięki ci znów dobra kobieto. No na prawdę dać jej premie! Pielęgniarka kazała mi się nie odzywać no chyba że chcę pocierpieć. Zostawiła mi notes i długopis na łóżku i zostawiła nas samych. Pokazałem chłopakom tą samą kartkę z pytaniem co kobiecie. Hoseok znów posmutniał. Park westchnął i przysiadł na moim łóżku.
- My... szliśmy do sklepu i wtedy... - wkurzyłem się i kopnąłem lekko go nogą co oznaczało ,,Nie jąkaj się idioto tylko mów!". Szybko tego pożałowałem bo zabolały mnie mięśnie brzucha jak cholera. - Szliśmy do sklepu i nagle podbiegło sześciu typów i zaczęli cię okładać bez litości. - westchnąłem przeciągle a moja głowa opadła na poduszkę. Pobili mnie? - Ja... ja przepraszam Yoongi ale... my nic nie mogliśmy zrobić. Naprawdę nic. Byliśmy bezsilni. - w tym momencie Jimin zaczął płakać i schował swoją twarz w dłoniach - Każdy z nas się szarpał ale na próżno. Krzyczeliśmy żeby przestali, krzyczeliśmy o pomoc ale to nie pomogło. Mogliśmy tylko patrzeć jak znęcają się nad twoim ciałem, które po chwili leżało bezwładnie a oni... oni nie przestawali. - Park szlochał a do niego dołączył po chwili Hoseok, który kucnął przy moim łóżku opierając o nie łokcie a dłonie splótł na karku i schował głowę między nimi. Patrzyłem w białą ścianę przetwarzając na spokojnie informacje, które przed chwilą usłyszałem. Zebrałem swoją siłę i podniosłem dłoń, którą umieściłem na czuprynie Hoseok'a. Starałem się nią poruszać ale robiłem to nieumiejętnie. Chciałem podobnie zrobić z Jimin'em ale siedział za daleko. Hoseok podniósł głowę i popatrzył na mnie jakby z niedowierzaniem. Uśmiechnąłem się z całych swoich sił, chwyciłem notes i długopis i napisałem ,,Nie jesteście niczemu winni chłopaki. Wierze że robiliście wszystko co w waszej mocy żeby mi pomóc. Dziękuję.". Skończyłem i podałem chłopakom. Jung jeszcze bardziej się rozpłakał a Jimin przez chwilę trzymał moją dłoń i po prostu wyszedł - pewnie żebyśmy nie widzieli jak płacze. Hoseok patrzył na niego ze zdziwieniem. Gdy drzwi się za nim zamknęły otrząsnął się i powiedział
- Zawiadomiliśmy twoich rodziców i twoja mama powiedziała że już jedzie więc za niedługo pewnie będzie. - na szczęście przestał już płakać. Wstał i przysiadł na moim łóżku. Po kilku minutach ciszy do sali weszli chłopaki razem z Jimin'em.
- Yoongi! Wszystko dobrze? Jak się czujesz? Co mówią lekarze? - zaczęli zadawać pytania i oblegali mnie dookoła. Jung i Park wytłumaczyli im sytuacje i że nie mogę mówić bo boli jak cholera. Widziałem że wszyscy płakali ale nie dawali po sobie poznać. Znów chwyciłem kartkę i napisałem ,,Cieszę się że was mam." i pokazałem im uśmiechając się. Potem już razem uśmiechaliśmy się i nie martwiliśmy co dalej.


*Tym czasem w domu Yoongiego*

Kobieta po odłożeniu słuchawki od ucha zadzwoniła do swojego męża informując go o sytuacji
- Kochanie, oni... oni dopadli Yoongusia. - i zaczęła szlochać do telefonu.
- Co?! - krzyknął mężczyzna - Kto? Jak to? - dopowiedział.
- Ci z mafii co grożą ci od trzech miesięcy. To na pewno oni. - mama Yoongi'ego roztrzęsiona przysiadła na kanapie a służąca pobiegła od razu zaparzyć rumianku.
- Kurwa!!! I co z nim? - spytał ojciec.
- Jego koledzy zawiadomili mnie że leży nieprzytomny w szpitalu. Zaraz do niego pojadę a ty zrób coś z tym! Nasz jedyny synek leży teraz w szpitalu przez nich! Gdyby nie oni nie doszło by do tego! Załatw tą sprawę jakoś... proszę. - w tym momencie kobieta już nie panowała nad swoimi łzami.


*Główna bohaterka*

Rozmawiałam już z tyloma dziewczynami że mam już ich po dziurki w nosie. Na dodatek żadna nie pasuje do opisu. Ehhh... ciężkie życie obcokrajowca. Żeby nie było, robię to tylko z obawy o moją SoJu. Po zjedzeniu pysznego szkolnego obiadku udałam się do klasy aby pomyśleć nad tą zagadką. Na szczęście sala była pusta bo każdy był jeszcze na obiedzie. Podeszłam ze zmęczeniem do okna i otworzyłam aby powdychać trochę świeżego powietrza. Ptaszki tak pięknie ćwierkały że ahh. Drzewa grały tak spokojną muzykę swoimi liśćmi. Zamknęłam oczy rozmyślając o kogo im chodzi. Olśniło mnie! To jest to! To jest ona! To musi być ona. Nawet nie brałam jej pod uwagę bo nigdy bym się tego po niej nie spodziewała. Musze spróbować. Wciągnęłam mocno powietrze do płuc i wypuściłam. Tak to jest to . Fighting! Zamknęłam okno i udałam się w stronę klasy znanej mi osoby. Gdy dotarłam tam, nikogo nie było. - Idiotko przecież jest przerwa obiadowa. - pomyślałam i walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Czym prędzej udałam się na stołówkę. Tak! Jest siedzi tam! Spokojnie. Jak to nie ona to może jakaś nauczycielka. Nie... to na pewno musi być ona. Podeszłam i przywitałam się z dziewczyną.
- Hej KeShi! - tak... moja przyjaciółka dupą dla Jin'a. Koszmar no nie?
- O, hej _____! - usiadłam na przeciwko niej przy stoliku i ukryłam karteczkę pod stołem.
- Mogę ci zadać kilka pytań? - zapytałam nie pewnie.
- Oczywiście wal śmiało. - dziewczyna odłożyła jedzenie i położyła skrzyżowane ręce na stole.
- A więc, jaka jest twoja ulubiona piosenka? - nie ma odwrotu muszę ją wypytać. - Moja ulubiona piosenka? Hmm... niech pomyślę. A już wiem. BigBang - If You. - spojrzałam na kartkę. Kuźwa. Zgadza się.
- Ok. A jaka jest twoja ulubiona rzecz bez, której się nie roztajesz? - dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona i odpowiedziała
- No przecież wiesz! Zawsze mam przy sobie ładowarkę do telefonu! Ahh.. już nie raz uratowała życie mojemu telefonowi. - śmiałyśmy się razem. No tak. Ona zawsze to ma. Nie patrzcie tak na mnie, to jest KeShi okey? Ona ma swoje dziwactwa. Tak czy siak, odpowiedź się zgadzała.
- Ok no to następne pytanie. Miejsce na idealną randkę to...? - westchnęłam głęboko
- Emm... Aqua Park! Albo elegancka restauracja! U! Albo żeby sam coś ugotował! - a nie mówiłam. Ma swoje dziwactwa. To nie zmienia faktu że kuźwa odpowiedź się zgadzała! No to pięknie! Moja twarz skamieniała. - Ym... _____? Wszystko gra? Mam zaprowadzić cię do pielęgniarki? - spytała zaniepokojona.
- Nie! Nie! Jest okey. - tsaaa... na pewno. Właśnie się okazało że mam oddać przyjaciółkę w ręce wroga. - KeShi bo wiesz... - postanowiłam że jej powiem - ...pamiętasz jak ci mówiłam o idealnej dziewczynie dla Jin'a na imprezę? - odetchnęłam
- Tak, pamiętam. A co? Znów ci dokuczają? Już ja im pokaże! - już miała wstać ale zatrzymałam ją łapiąc ją za rękę.
- Nie,nie! Tylko... po prostu...to chodziło o.... o ciebie. - dokończyłam i spuściłam głowę w dół wyciągając karteczkę na stół napisaną przez Namjoon'a. Nie mogłam spojrzeć jej w oczy. To tak jakbym bratała się z wrogiem. Dziewczyna spojrzała na karteczkę i zaczęła się śmiać.
- Bożeee... Co za idioci! - parsknęła śmiechem. - Nie bój się. Nie jestem zła na ciebie. Tak na prawdę to ty powinnaś być zła na mnie. - KeShi spuściła głowę w dół i zaczęła drapać się po karku.
- Dlaczego? - spytałam przestraszona.
- No bo... kręcę z Jin'em. - no nie wierze w to co słyszę!
- Ile to już trwa?! - spytałam zdenerwowana.
- Trzy miesiące. - odpowiedziała z lekkim przerażeniem dziewczyna.
- Co?! Tak długo?! Czemu mi nie powiedziałaś?! - wstałam rozwścieczona.
-  Bo wiedziałam że tak zareagujesz! Dobrze wiem jak ich nienawidzisz. - KeShi spojrzała mi w oczy błagalnie.
- Ehh... Dobrze wiesz że powinnaś mi powiedzieć o takich rzeczach. Zwłaszcza jeśli chodzi o miłość. Od tego są przyjaciółki, co nie? A skoro zaakceptowałam Jimin'a tak teoretycznie no ale to zrobiłam to Jin'a też mogę. - dziewczyna wstała i przytuliła mnie
- Dziękuję _____. - oderwał się ode mnie - Ale jeszcze nie jesteśmy razem. - powiedziała za smutkiem.
- Ooo, teraz rozumiem. Pewnie ma cię o to spytać na tym melanżu. Albo upić i zgwałcić. - powiedziałam żartobliwie na co się zaśmiałyśmy. - A! A pro po SoJu i Jimin'a to ich miłość nie jest prawdziwa. - powiedziałam.
- Co ty gadasz _____? - spytała zszokowana dziewczyna.
- No oni to ukartowali i szantażowali mnie że jak tego nie zrobię to Jimin zrobi coś SoJu. Mam nadzieję że teraz gdy cię znalazłam to Park z nią zerwie. - skończyłam i ukradłam KeShi kawałek kiwi.
- No nieźle. No to SoJu się załamie.- westchnęła.
- O! Właśnie! Musze lecieć do Taehyung'a. - rzuciłam i skubnęłam jej jeszcze jeden kawałek kiwi.
- Uuuuu a co rande wu? - powiedziała i poruszyła brwiami w górę i dół.
- Nieee idiotko! Musze powiedzieć że znalazłam tą ''dupe'' dla Jin'a. - uśmiechnęłam się.
- E! Gdzie szacunek! - trzepła mnie w ramię. Dobrze wie że jestem z Europy i my nie używamy takich formalności więc mi się zapomina ale i tak kocha mnie karcić za to. - A tak poza tym to ich całej paczki dzisiaj nie ma. - skąd ona ma takie informacje.
- Jak to nie ma ich? Nawet przewodniczący? - spytałam zdziwiona.
- Tak. Z tego co pisał mi Jin to Yoongi jest w szpitalu. - kurde ciekawe co się stało
- Ehh... mimo że ich nienawidzę to i tak mi go szkoda. - KeShi znów zrobiła to brwiami i wyszczerzył się głupio.
- Ktoś tu się zakochaaaaał! - krzyknęła.
- Co? Nie! - wzburzyłam się.
- Cieszę się bo może w końcu ich poznasz lepiej i za kumplujecie się. - uśmiechnęła się ciepło.
- Nigdy. - powiedziałam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz