- Gdzie on jest? - westchnąłem w myślach. Czekam już 10 minut. Cały zmokłem. Dzięki braciszku. Nagle usłyszałem znajomy mi dźwięk sms'a. Otrzymałem wiadomośc od niego.
,,Od: SeokJin
Wybacz młody. Musisz iść pieszo dzisiaj. Pogadamy jak wrócisz do domu. Mam nadzieję że nie zmokniesz Kookiś =^-^= Jeszcze raz bardzo cię przepraszam >.<"
Ehh.... ten staruszek. Ciekawe co się stało. Ruszyłem przed siebię w stronę domu licząc na pyszny obiadek od mojego hyunga. Jeszcze nigdy się nie zdażyło żeby nie odebrał mnie ze szkoły gdy nas odwiedzał. Nawet jak mówiłem mu żeby tego nie robił on i tak czekał na mnie mówiąc ,,Chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu braciszku! Przecież wiesz że nie widujemy się tak często jak kiedyś.". Mówiąc te słowa zawsze szczerzy się jak małe dziecko a przy ostatnim zdaniu robi smutną minkę i wpatruje się we mnie czekając na moją odpowiedź. Taki stary a taki głupiutki ale tylko on potrafi wywołać u mnie uśmiech na twarzy tą swoją głupotą. Mój hyung jest najwspanialszy na świecie. Chcę być taki jak on. Zawsze każdemu pomaga z uśmiechem na twarzy. Troszczy się o wszystkich. Jak byłem mały często opowiadał mi różne bajki i chronił przed ojcem. Wszyskie kary dawane mi przez ojca z byle czego, przyjmował na siebie. Często gotował mi potrawy na jakie było nas stać bo mama ciężko pracowała dniami i nocami ledwo wiążąc koniec z końcem. Gdy ojciec wracał pijany i wyżywał się na nas Jin kucał przedemną, czochrał moje włosy i mówił ,,No mały pora spać czyż nie? Biegnij już do łóżeczka a ja zachwilkę do ciebię dołączę." i uśmiechał się. Zawsze wiedziałem że wtedy Jin cierpi. Cierpi przez ojca. Cierpi przezemnie. Gdybym nie był takim gówniarzem pewnie nie obrywał by za mnie. To ja powinienem chodzić z siniakami nie on. Zawsze się o to obwiniałem ale taka jest prawda. Podczas gdy on leżał w swoim łóżku łkając pod kołdrą, żebym nie widział, moja skóra była nieskazitelnie czysta co się zmieniło wraz z wyprowadzką Jina. To przezemnie się wyprowadził. Miał dość ciągłego bronienia mnie. Miał dość ciągłego bólu. Miał dość mnie. Teraz gdy przyjeżdża zawsze się uśmiecha i to nie tym sztucznym uśmiechem jak kiedyś, tylko prawdziwym szczerym uśmiechem. Nareszcie dotarłem do ''ukochanego'' domu. Już na wejściu poczułem przyjemny zapach jedzenia. Uwielbiałem gdy mi gotował.
- Wróciłem! - krzyknąłem żeby oznajmić że już jestem. Odrazu usłyszałem szuranie krzesła i kroki w moją stronę.
- Jeej! Wróciłeś! I jak było w szkole młody? - poczochrał z uśmiechem moje mokre włosy.
- Jak widzisz jestem suchy a w szkole jak zwykle moi przyjaciele robili głupie rzeczy itd. - powiedziałem sarkastycznie.
- Ktoś tu jest zły na swojego hyunga. - i zrobił smutną minkę. Nie wytrzymałem długo tej presji i powiedziałem:
- Eh... nie mogę być zły na swojego hyunga bo hyung robi mi pyszne jedzonko. - i uśmiechnąłem się pod nosem.
- Co? Tylko za jedzenie kochasz swojego hyunga? Ale łajdak. - udał focha i pokierował się do kuchni. Ja natomiast ściągnąłem swoje buty oraz kurtkę i udałem się do łazienki. Przebrałem się z mokrych ciuchów i założyłem suche. Ściągnąłem ręcznik z wieszaka i przewiesiłem przez kark idąc w stronę kuchni.
- Hyung, coś ty taki wesoły dzisiaj? - spytałem wycierając przy tym mokre włosy w ręcznik.
- Mam dobre wieści. - powiedział kładąc dwa talerze z jedzeniem na stole.
- O, a jakie? - usiadłem przy stole i zacząłem delektować się pysznym obiadem. Seok wstrzymał na chwilę oddech i na jednym wydechu powiedział:
- Zabieram cię do siebię. - wyszczerzył się. Niemal zakrztusiłem się tym wybornym jedzeniem słysząc te słowa.
- Jak to ,,do siebie"? - pewnie na weekend czy coś.
- No, zamieszkasz ze mną. Cieszysz cię? - nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Zamieszkam z bratem. W Seulu. Uwolnię się od ojca.
- Ale co z mamą. - zmartwiłem się.
- Nie mogłem dzisiaj cię odebrać ponieważ byłem u niej w pracy i rozmawiałem z nią na ten temat. Powiedziała żebyśmy się nie martwili bo wyprowadza się do cioci do Busan. - ucieszyłem się z tej wieści.
- Aigooo! Braciszku nawet nie wiesz jak się cieszę! Wszystko nareszcie się układa! - wstałem i rzuciłem się na Jina mocno go ściskając. Pierwszy raz w życiu byłem tak bardzo szczęśliwy. Pierwszy raz w życiu, tak się uśmiechałem.
- Też się cieszę. - powiedział i odwzajemnił uścisk. - W weekend wyjeżdżamy. Mama już złożyła papiery do twojej szkoły z proźbą o wypisanie cię z niej. Masz jakieś specjalne zastrzeżenia co do nowego liceum? Jakiś inny kierunek czy ten sam? - spytał. Nowe liceum? A no tak przecież już nie będę tutaj mieszkać.
- Ymm... Myślę że nie. Zostaję przy artystycznej szkole. - powiedziałem odrywając się od brata.
- A więc szykuj się na nową drogę życia. - zaśmiał się.
~*~
Droga do Seulu zajęła nam 7 godzin. Nie wierzę że Jinowi chciało się tyle jechać do nas raz na miesiąc tylko na tydzień. No, teraz to już nie ważne. Już nie będzie musiał tego robić. Gdy wychodziliśmy z domu mama była tak jakby... smutna? Tak myślę. Od moich myśli odciągnął mnie głos Jina:- No, to witaj w moich skromnych progach. - machnął ręką zapraszając mnie do środka. Skromnych? Jego mieszkanie było bardziej zadbane od naszego domu. Było urządzone w modernisycznym stylu. Królowała biel i odcienie beżu oraz szarości. Miał 2 małe pokoje, jedną łazienkę, średniej wielkości salon oraz kuchnię, która była połączona z nim wejściem łukowym i coś w rodzaju okna tylko bez szyby po prostu była ściana a w niej prostokątna dziura.
- Jin w jakiej ty restauracji pracujesz? - spytałem żartobliwie. On zaśmiał się i ustawił swoją walizkę w salonie.
- Chodź pokażę ci twój pokój. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Mój pokój był mały ale przestronny. Po lewej stronie stało jasno brązowe łóżko okryte białą kołdrą i jasnoszarymi poduszkami z małą szafką nocną o takim samym kolorze brązu. Na przeciwko niego, obok drzwi, stała szafa oczywiście w tym samym kolorze z jasnoszarymi akcentami. Po prawej zaś stronie stał regał z małymi szafkami na różne moje rzeczy oraz biórko. Zgaduję że te meble to był komplet.
- Dobra, idę zrobić jakieś zakupy. Co chciałbyś dzisiaj zjeść? - spytał.
- Emm... Mam ochotę na bibimbap jeśi mogę prosić. - odpowiedziałem niepewnie nie chcąc naciągać zbytnio brata na koszty.
- Ok, nie ma sprawy. To ja wychodzę. - uśmiechnął się. Po tych słowach usłyszałem jak ubierał się, małą krzątaninę i zanim wyszedł rzucił krótkie - To narazie! - i wyszedł.
- Ahh... - opadłem bezwładnie na łóżko wdychając głęboko powietrze. Po kilku minutach odpoczynku od podróży zabrałem się za rozpakowywanie walizki. Nie miałem weny jak posegregować te wszystkie ciuchy więc po prostu wrzuciłem je byle jak do szafy i półek. Udałem się do salonu i rozwaliłem na kanapie oglądając jakieś programy rozrywkowe. Nagle ktoś zapukał do mieszkania.
- O, pewnie Jin wrócił. - pomyślałem. Podszedłem do drzwi, otworzyłem patent i chwyciłem za klamkę. W progu stali dwaj chłopcy. Jeden niższy odemnie a drugi prawie równy ze mną.
- Cześć! Jest Jin? - spytał lekko zdziwiony niższy.
- Ymm... Nie, w tej chwili go nie ma poszedł po zakupy ale za niedługo powinien wrócić. - odpowiedziałem niepewnie.
- Możemy na niego poczekać? - spytał chłopak z kwadratowym uśmiechem uwieszając się niższemu na ramieniu.
- Emm... Jasne. - i wpuściłem ich do środka.
- A! Wybacz, nie przedstawiliśmy się. Ja jestem Jimin a to jest Taehyung. Przyjaźnimy się z Jinem. - powiedział niższy i obaj podali mi dłoń na przywitanie. Uścisnąłem obie ręce a Taehyung powiedział coś co mną wstrząsnęło.
- Ty musisz być nowym kochasiem naszego hyunga! - i zaprezentował jeszcze raz swój prostokątny uśmiech. Kochasiem? O co chodzi?
- Oj... Namjoon hyung nie będzie zadowolony. - cmoknął Jimin i pokręcił przecząco głową.
- Co? Nie! Jakim kochasiem? Jestem bratem Jina i teraz z nim mieszkam. - Jimin i Taehyung omało co nie udławili się powietrzem.
- Ups... - syknął Jimin. Popatrzyłem na nich krzywo.
- Wejdzcie do salonu. Chcecie się czegoś napić? - zaproponowałem nie chcąc na razie w to wnikać.
- Ymm... Sok pomarańczowy. - rzucił Jimin zmieniając kanał w TV i rozsiadając się na kanapie. Zdziwiłem się że tak się rozgościł. Zero kultury.
- A ja poproszę cole . - powiedział po nim ten drugi chłopak siadając obok niższego po turecku.
- Sprawdzę czy mamy. - rzekłem i udałem się do kuchni. Sprawdzałem wszystkie szafki pokolei a potem lodówkę. Trochę narozwalałem Jinowi w kuchni. Po chwili poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
- Pomogę ci. - to Taehyung. Schylił się do dolnej szafki i wyjął z niej ciemny napój krzycząc do drugiego - Jiminie! Jest tylko cola! - następnie sięgnął do górnej szafki po trzy szklanki.
- To nalej mi! - odpowiedział Jimin. Zdziwiłem się że wiedzieli co gdzie jest. Pewnie często tu bywali. Gdy nalał ciemną ciecz do wysokich szklanek, podał mi jedną a następnie sam chwycił dwie pozostałe i udał się do salonu. Podążyłem za nim. Chłopak zajął obok drugiego miejsce i podał mu napój a ja usadowiłem się na przeciwko nich na podłodze siadając po turecku. Jimin upił łyk i patrząc na mnie oblizał górną wargę z coli. Odwróciłem wzrok, gdyż poczułem się zażenowany sytuacją.
- To ile masz lat....? - spytał niższy jednocześnie czekając aż przedstawię im swoje imię.
- Jungkook, i mam 17 lat. - pierwszy raz rozmawiam z kimś obcym dłużej niż 5 sekund. Każdy odrazu uciekał bo się bał albo po prostu unikał bo uznał że nie jestem interesujący.
- 17? To tak jak ja! - krzyknął Taehyung uradowany tym faktem. - Jimin to staruch bo ma 18. - zażartował do niego wytykając mu język.
- E! Troche szacunku do swojego hyunga! Mam cię ukarać? - zagroził mu Jimin.
- O nie! Hyung mnie ukarze! Ratuj Jungkookie! - krzyczał na całe mieszkanie Taehyung i schował się za moje plecy przytulając mnie od tyłu w pasie. Chwyciłem za jego nadgarstki i próbowałem go odkleić od siebie śmiejąc się przy tym z jego głupoty i całej tej sytuacji. Ten gest był trochę dziwny.
- Dobra! Nie molestuj młodego i siadaj tu. - powiedział stanowczo Jimin i wskazał na miejsce na kanapie obok siebie. Taehyung burknął coś pod nosem. Jeśli dobrze usłyszałem to powiedział ,,Ale ja chcę." - A do jakiej szkoły chodzisz? - wypytywał dalej wpatrując się we mnie.
- Dzisiaj dopiero co przyjechałem tu ale będę chodził do artystycznej szkoły tak jak w poprzednim miejscu zamieszkania. Tylko nie wiem do której bo Jin powiedział że załatwimy to gdy będziemy już w Seulu. - skończyłem a chłopaki popatrzeli na mnie ze zdziwieniem.
- Artystyczna? A jaki kierunek? - kontynuował dochodzenie.
- Plastyczny, sztuka. - odpowiadałem na pytania wpatrując się w jasnoszary duży dywan. Kurde no przestań tak na mnie patrzeć!
- My też na artysycznych tylko że jesteśmy tańcerzami i trochę też śpiewamy. - oznajmił Taehyung szczerząc się dalej.
- Serio? Łał. Ja nie mam takich talentów ale może kiedyś spróbuję. - powiedziałem dalej ze spuszczoną głową i uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem.
- Jak chcesz to nauczę cię kilku kroków. - zaproponował Jimin.
- Tak! Hyung to świetny tańcerz! - przytaknął ten drugi.
- Dzięki. Zapamiętam to. - i podniosłem głowę pokazując swój eyesmile. Jimin wydawał się zaskoczony ale nie rozmyślałem nad tym dalej. Potem Taehyung zaczął opowiadać różne śmieszne historie i żarciki. Dobrze się czułem w ich towarzystwie. Ciągle się razem śmialiśmy.
- Wróciłem! - nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk zamykanych drzwi i głosu Jina. Jin wszedł do salonu widocznie zaskoczony tym co zauwarzył. - O, cześć chłopaki. - przywitał się i powędrował do kuchni odnosząc zakupy. Następnie wrócił do salonu i opadł na fotel. - Co tu robicie? Mówiłem że dzisiaj nie mogę nigdzie wyjść. - zwrócił się do nich.
- No bo, myśleliśmy że masz problemy hyung. - powiedział Taehyung siadając na podłodze przy fotelu Jina, niczym kot, robiąc smutną aegyo minkę.
- Eh... nie potrzebnie się martwiliście. Przecież mówiłem Namjoonowi żeby wam powiedział. - zbulwersował się czochrając przy tym włosy chłopaka obok niego. Czyli nie tylko mnie tak traktował. Zaraz, zaraz... czy ja jestem zazdrosny?
- A właśnie hyung! Kto to Namjoon? - spytałem nieśmiało. Seok przez chwilę się zawachał a dwoje pozostałych gości spoglądali to raz na mnie raz na niego.
- Przyjaciel. - odpowiedzał uśmiechając się niemrawo. Potem Jin udał się do kuchni, zrobił obiad i zjedliśmy go wszyscy razem. Pierwszy raz jem w tak dużym grone. Było wesoło. Chłopaki ciągle się wygłupiali a ja ciągle się śmiałem. Pierwszy raz w życiu czułem się tak szczęśliwy. Była już 20 a ja poczułem że senność powoli mnie ogarnia. Pożegnałem nowych kolegów i poszedłem wykonać nocną rutynę. Idąc do pokoju usłyszałem rozmowę Jina i jego przyjaciół. Wiem że to wścibskie ale nie mogłem się powstrzymać od podsłuchiwania gdyż usłyszałem w rozmowie swoje imię.
- Naprawdę wam dziękuję. To pierwszy raz od tylu lat gdy młody tak się śmiał. - mówił Jin.
- Nie ma sprawy. Ten młody jest spoko. - rzekł Jimin.
- Tak! Jest taki słodki!!! Możemy go przygarnąć od ciebie hyung? Chętnie się nim zajmę. - cieszył się Taehyung.
- Nie, nie, nie. Nie ma mowy. Nie spedałujecie mi brata. - nie dawał za wygraną Jin. Mój rówieśnik się zasmucił.
- Ale ty też nim jesteś. Więc co ci szkodzi hyung? - spytał Jimin. Mój brat jest homo? Myślałem że serce mi stanie.
- Szkodzi. Po prostu nie i koniec kropka. Mój braciszek taki nie będzie. Więc nie zbliżaj się do niego Jimin. - powiedział stanowczo Jin. Nie wytrzymałem i nie zważając na to czy usłyszą czy nie pobiegłem do swojego pokoju.
- Szlak. Młody nas słyszał. - westchnął. - Dobra, do jutra chłopaki.
- Narazie hyung. Dasz radę. - pocieszył go Taehyung.
- Trzymaj się Jin. - pożegnał się Jimin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz