sobota, 23 stycznia 2016

I love you hyung /2

Nawet nie spostrzegłem się kiedy zasnąłem. Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które niemiłosiernie atakowały moją twarz. Wyczołgałem się z łóżka jęcząc przy tym z niechcenia. Udałem się do łazienki i odbyłem dzienną rutynę. Ubrałem dzisiaj białą koszulkę i jasno-szare spodnie dresowe z zwężanymi nogawkami. W takim komplecie udałem się do kuchni na śniadanie. Oczywiście braciszek Jin już pichcił coś na śniadanie. Usiadłem przy blacie i czekałem na posiłek.
- O! Już wstałeś. - zauważył mnie.
- Tak... - mruknąłem. Potem Jin już się nie odezwał. Po paru minutach położył przedemną talerz z naleśnikami z różnym nadzieniem. Od razu chwyciłem jeden i włożyłem do ust.
- Co do wczorajszego to... - zaczął nagle - ...nie zaprzątaj tym sobie głowy. Po prostu zapomnij.
- Jak mogę o tym zapomnieć? Najbliższa mi osoba nie mówi mi wszystkiego. Nie ufasz mi hyung?
- To nie tak. - zmartwił się Jin.
- Więc jak? Te wszystkie gesty, czochranie włosów i inne to nie dlatego że jesteś moim bratem tylko gejem?
- Nie. Nie mieszaj do tego naszej więzi braterskiej. To dwie inne rzeczy. - zamilkł na chwilę zastanawiając się co powiedzieć - Tak, to prawda. Jestem homoseksualistą i Namjoon to nie tylko przyjaciel. Tamta dwójka z wczoraj... też nie są hetero, więc uważaj na nich. Nie możesz być taki jak oni i ja. - ostatnie zdanie powiedział patrząc mi w oczy.
- Dlaczego się wyprowadziłeś? - spytałem odbiegając od tematu i pochłonąłem kolejnego naleśnika.
- Jestem już dorosły, a tam nie było dla mnie pracy. Dobrze o tym wiesz. - westchnął Jin.
- Kłamiesz. - spuściłem głowę w dół. Jin popatrzył na mnie zdezorientowany. - Miałeś dość.
- Dość czego?
- Mnie. - Seok ze zdziwienia rozchylił delikatnie usta. Czułem jak moje oczy robią się wilgotne ale nie pozwalałem im uronić łzy.
- Co ty za głupoty wygadujesz? To nie prawda. Miałem dość ojca a nie ciebie.
- To przezemnie cierpiałeś hyung. Przezemnie cię bił, przezemnie się wyprowadziłeś, przezemnie nie miałeś czasu dla przyjaciół. - po moim policzku spłynęły łzy. Jin wstał, podszedł do mnie i klęknął przedemną.
- To nie twoja wina JungKook. - powiedział chwytając moje dłonie. - Słyszysz mnie? Spójrz na mnie Kookie. - spojrzałem na niego - To nie twoja wina. - mówił to patrząc mi ciągle w oczy. Nie wytrzymałem i wtuliłem się w swojego hyunga płacząc.
- Przepraszam hyung. Tak bardzo cię przepraszam. Te wszystkie dni, w których płakałeś przezemnie, w które cierpiałeś. Te wszystkie dni, w których musiałeś się mną ciągle zajmować. Przepraszam... - powiedziałem przez łzy wyrzucając z siebie to co przez tyle lat mnie męczyło. Jin przytulił mnie mocniej i ucałował moją głowę.
- Już ci mówiłem, to nie twoja wina. - zaczął delikatnie mną kołysać jak małym dzieckiem żebym się uspokoił i głaskał moją głowę. W pewnym stopniu to podziałało. Po kilku minutach mojego żałosnego płaczu, uspokoiłem się. Potem usiadłem na kanapie w salonie oglądając TV.
- Poszukajmy szkoły dla ciebie. - zaproponował Jin przynosząc laptop i usiadł obok mnie. Wpisał w wyszukiwarkę ulicę, na której mieszkamy i szukał najbliżej się znajdującej szkoły artystycznej. Po kilku wyszukiwaniach znaleźliśmy to czego szukaliśmy. Jin poczytał informacje na temat tego liceum.
- Tak. Myślę że ta szkoła będzie odpowiednia. - oznajmił.
- Też tak uważam.
- Tak w ogóle to już tam masz dwóch kolegów. - zaśmiał się.
- Jakich kolegów? - spytałem zszokowany.
- Jimina i Taehyunga. Nie wiedziałem że w ich szkole jest kierunek artystyczny. Tak to już byś tam dawno był zapisany. - zakłopotał się.
- Hyung ty głupku. - uderzyłem go lekko w ramię.
- To tak się traktuje swojego hyunga? - oburzył się.
- Tak. - zaśmiałem się. Jin jeszcze chwilę się fochał ale potem mu przeszło. Pobrał formulaż z internetu i wypełnił go odpowiednimi danymi.
- Jutro go wydrukuję a w piątek udamy się tam i cię zapiszemy. - hyung jest taki odpowiedzialny.
- Dobrze. - kiwnąłem głową. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. - Spodziewasz się kogoś hyung?
- Nie. - Jin lekko zdziwiony podszedł do drzwi i je otworzył. Usłyszałem męski głos.
- Cześć skarbie! - zdziwiłem się. To pewnie ten cały Namjoon.
- Cześć. - odpowiedział zakłopotany SeokJin. Nie wiedziałem co zrobić. Chciałem uciec do swojego pokoju ale w tedy by mnie zauważył. A może powinienem gdzieś się schować szybko. Po prostu nie byłem jeszcze gotowy na spotkanie z chłopakiem mojego brata. To trochę zawstydzające. Jin i jego miłość weszli do salonu.
- O, to pewnie twój brat. Cześć jestem Namjoon. - był wysoki a co do wyglądu to nie wiem, nie jestem homo.
- Jestem JungKook. - wstałem i ukłoniłem się.  Nie wiedziałem co zrobić więc rzuciłem - To może ja przejdę się do sklepu. Przy okazji zapoznam się z okolicą. - i ruszyłem do korytaża.
- Ymmm... no dobra, tylko nie wracaj puźno i nie odchodź za daleko. - powiedział zatroskany Jin.
- Wrócę na obiad. Jaby co to mam ze sobą telefon. - i wyszłem.

*Jin*  
Gdy młody wyszedł, Namjoon pocałował mnie na przywitanie.
- To ile twój brat ma lat? - zaczął Nam.
- 17.
- Zapisałeś go już do szkoły? - spytał i usiadł na kanapie.
- W piątek idziemy złożyć papiery. - podążyłem za nim i usiadłem obok wtulając się w niego.
- Na pewno chcesz żeby z tobą mieszkał? No wiesz, teraz za niego jesteś odpowiedzialny i tak dalej. - przyciągnął mnie ramieniem do siebie.
- Tak. To mój brat, nie pozwolę żeby dalej cierpiał a zwłaszcza że kiedy się wyprowadziłem, został z tym wszystkim sam i ojciec się na nim teraz najbardziej wyżywał. Na dodatek on jeszcze tego nie wie ale powiedzieliśmy mu że mama wyprowadza się do cioci, do Busan a tak na prawdę zostaje z ojcem.
- Dlaczego skłamaliście?
- Gdyby dowiedział się że mama zostaje z tym tyranem, nigdy by się nie zgodził na wyprowadzkę. Mama po prostu nie chciała aby zniszczył sobie życie zostając z nimi. Dobrze wiedziała że JungKookie zrobił by wszystko aby ją chronić.
-Ahhh.. ciężka sprawa. Mam nadzieję że nie będzie sprawiał ci kłopotów. - powiedział i splótł nasze dłonie.
- Nie. To dobry dzieciak. Fakt, czasami może coś odburknąć i pokrzyczeć jak każdy nastolatek w jego wieku. Udaje twardego i dorosłego ale tak na prawdę chowa w sobie wiele uraz. Dzisiaj już się o tym przekonałem.
- Co się stało? - popatrzał na mnie zdziwiony.
- No na początku rozmawialiśmy o tym że jestem homo a potem... - nie dane mi było skończyć bo Nam mi przerwał.
- Czyli już wie?
- Tak. Wczoraj Jimin i Tae wpadli do nas. Pewnie nie mogli się powstrzymać żeby nie zobaczyć czy mój brat jest przystojny czy nie i młody podsłuchał naszą rozmowę.
- Jeny... czy oni nie mogą powstrzymać swoich zapędów. - westchnął Namjoon.
- W sumie to Tae nie jest takim napaleńcem jak Park. On nie pieprzy się z innymi.
- Fakt.
- Dobra wracając: rozmawialiśmy o mojej orientacji i potem Kookie nagle zszedł na temat mojej wyprowadzki. Obwiniał się o to że ojciec mnie bił i że to przez niego się wyprowadziłem. Rozpłakał się ale wytłumaczyłem mu że to nie jego wina i uspokoił się.
- Na prawdę musiało go to męczyć skoro się rozpłakał. Biedny malec.
- Tak...
- Czyli teraz jesteś mamą. - zaśmiał się Nam.
- A ty tatą. - również się zaśmiałem. Namjoon nachylił się i złączył nasze usa.

*JungKook*
Wyszedłem z mieszkania zostawiając ich samych. Nie chciałem w tym uczestniczyć. To niezręczne zwłaszcza że są homo. Wędrowałem tak po chodnikach Seulu rozglądając się po okolicy. Wciąż nie mogę uwierzyć że tu jestem. Daleko od ojca. Za niedługo rozpocznę naukę w tutejszej szkole i poznam nowe osoby. Tym razem tak nie będzie. Po prostu będę się uśmiechał do wszystkich i mnie polubią. Zdobędę nowych znajomych a nawet przyjaciół! Wszedłem do sklepu i od razu pokierowałem się na alejkę ze słodyczami. Kurcze. Powinienem dbać o swoją cerę i nie jeść dużo słodyczy zwłaszcza że w nowej szkole chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Chwyciłem więc dwie różne paczki żelków i już kierowałem się po picie, gdy nagle wpadłem na kogoś.
- O, bardzo przepraszam. - szybko przeprosiłem i ukłoniłem się. Gdy podniosłem głowę przedemną stał chłopak zgaduję że mniej więcej był w moim wieku, trochę niższy odemnie. Miał na sobie szkolny mundurek. Pewnie z liceum z okolicy. Może urwał się z lekcji albo jest przerwa. Moją uwagę przykuły jego miętowe włosy. Wyglądały całkiem fajnie.
- Ja też przepraszam. Zagapiłem się. - równierz się ukłonił i rozeszliśmy się w swoje strony. Miał spoko głos. Idealny do rapowania. Szlak, każdy ma jakiś talent tylko nie ja. Wybrałem sok owocowy i przy kasie wziąłem jeszcze arbuzową gumę do żucia. Zapłaciłem za zakupy, spakowałem je do plecaka i ruszyłem dalej zwiedzać. Po kilku metrach moim oczom ukazała się jakaś szkoła. Przeczytałem napis na tabliczce: ,,Liceum artystyczne nr.4". A więc to tu będę chodził. Nie jest tak tragicznie jeśi chodzi o odległość od mieszkania. Ruszyłem dalej. Przez szkolną bramę widziałem nastolatków, którzy nosili takie same mundurki jak chłopak ze sklepu. Za niedługo też taki będę nosił. Minąłem dane liceum. Znalazłem się na skrzyżowaniu do jakieś uliczki. Normalnie to nie zwróciłbym na nią uwagi gdyby moim oczą nie rzuciła się ruda czupryna z wczoraj. Ahh... na prawdę jestem z byt ciekawski. Ruszyłem za nim. Za zakrętem czekał na niego ten sam chłopak z miętowymi włosami co wcześniej. Zaraz, zaraz. Czy oni właśnie się całowali?! Jimin wsunął jedną rękę do spodni drugiego dalej łącząc ich języki w francuskim pocałunku. Wyższy jęknął na ten gest. Nie pozostając mu dłużnym zrobił to samo otrzymując ciche mruknięcie ze strony rudego. Czy oni robią to co ja myślę? Przełknąłem głośno slinę i wycofałem się po cichu. Po drodze słyszałem jeszcze ich stękanie. Koniec na dzisiaj wrażeń wracam do domu. Wychodząc z uliczki szybko pokierowałem się do mieszkania. W między czasie ochłonąłem trochę. Spokojnie otworzyłem drzwi i wszedłem do salonu.
- Jaaa przepraszam, już wychodzę. - szybko się odwróciłem i pokierowałem w stronę wyjścia gdy zauważyłem jak mój braciszek leży na kanapie a nad nim zwisa Namjoon całując go namiętnie. Wraz z moimi słowami parka odkleiła się od siebie.
- Nie! JungKook, zostań! - krzyknął zakłopotany Jin. Wróciłem niepewnym krokiem do salonu.
- Przepraszamy że musiałeś to oglądać. - przeprosił Namjoon a hyung kwinął głową na potwierdzenie.
- N-nie szkodzi. - zająkałem się. - Ja pójdę już do siebie. - rzuciłem i pobiegłem do pokoju zmęczony dzisiejszym dniem. Nie miałem co robić więc przemknąłem się do pokoju Jina po laptopa. Na szczęście droga do jego pokoju wiedzie w przeciwną stronę od salonu. Wskoczyłem na swoje łóżko wyjąłem z plecaka sok oraz żelki i włączyłem ulubiony film zapominając o tym co dzisiaj się zdażyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz